Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
15,99 zł
Jeżeli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, wyświetlana jest najniższa cena od momentu, kiedy produkt pojawił się w sprzedaży.
Opinie o produkcie (2)
Michał Lipka
10 lipca 2017
SNY NIE TYLKO O ZWYCIĘSTWIE
To już ósma część „Horimiyi”. Zważywszy na to, że serię czytam z częstotliwości jednego tomu dziennie, można by uznać, że powinienem już czuć się przynajmniej nieco nią znużony, ale tak nie jest. Opowieść stworzona przez HERO nadal mnie wciąga i intryguje, i nawet jeśli pojawiają się jakieś wpadki, z wielką ochotą przymykam na nie oczy.
Wreszcie nadchodzi dzień sportu! Jedni się cieszą, inni, jak na przykład Sengoku, wręcz przeciwnie, zapał do rywalizacji i chęć zwycięstwa miesza się z obojętnością i brakiem zaangażowania. Miyamura za sprawą Hori postanawia pokazać na co go stać, ale oboje są w przeciwnych drużynach, więc zadanie nie jest wcale tak łatwe. Ale w przypadku trzecioklasistów z liceum Katagiri podziały nie są wcale tak oczywiste, koledzy kibicują kolegom, a nie własnym drużynom, czas spędzają w swoim gronie, a kiedy walczą na boisku, równie często co boje, toczą ze sobą koleżeńskie rozmowy. Ale nie brak też autentycznej, zaciekłej rywalizacji, która przynosi ciekawe rezultaty. Kto wygra? Kto okaże się lepszy? Jak wypadną cheerleaderki, które obrały sobie zupełnie inne sposoby na podbicie serc graczy i widzów? Czy Sakura sobie poradzi? I jaką rolę odegra w tym wszystkim pewien podejrzany nauczyciel?
Przekonacie się o tym sięgając po ósmy tom „Horimiyi”. Kto jednak spodziewa się, że w całości będzie on poświęcony sportowym zawodom, myli się. Miyamura nawiąże nowe przyjaźnie i przekona się, że przeszłość, którą uważał za bolesną, wcale nie musi taka być. Co więcej Hori zacznie obawiać się, że chłopak chce ją rzucić – nie dość, że miała sen o tym, to jeszcze Miyamura zaczyna nagle dziwnie się zachowywać, unikać jej i nie mieć czasu na spotkania. Wraca także Sawada, chociaż niestety na chwilę, a na tym przecież nie koniec. Jak więc widać, dzieje się dużo, jak zawsze z humorem i emocjami, i w bardzo sympatyczny sposób. Hori z jej biciem ludzie stała się wprawdzie parodią samej siebie, podobnie jest z wątkiem Miyamury i jego ostrzejszym zachowaniem, ale mamy też wiele elementów stonowanych, lżejszych i podanych bardziej na poważnie.
Do tych zaliczają się oczywiście momenty emocjonalne, ale także te, w których o Miyamurę upomina się jego przeszłość. Pojawia się też więcej sentymentalnych scen, szkoła powoli się kończy, nadchodzą zmiany, za nami zostają też takie momenty życia, jak gimnazjum. Nie zmienia się za to dobra zabawa, jaka z tego wszystkiego wynika i udana szata graficzna, której lekkość i prostota znakomicie pasują do całości.
Czy trzeba czegoś więcej? Miłośnikom serii polecać nie muszę, ale pozostałych czytelników lubiących urocze komedie romantyczne, zachęcam do zapoznania się z „Horimiyą”. Naprawdę warto.
Michał Lipka
11 lipca 2017
CIEPŁO, ZIMNO
To już dziewiąty tom „Horimiyi”. Aż trudno uwierzyć, jak tę mangę szybko się czytało i jak szybko minął czas spędzony w towarzystwie jej bohaterów. Podobnie zresztą jak im przeleciał czas nauki w szkole. Powoli zbliżają się problemy dorosłości i kolejne zmiany w życiu, ale zabawa pozostaje tak samo dobra, jak dotychczas.
Kończy się jesień, zaczyna się robić coraz zimniej, więc rodzina Hori wyciąga swoje kotatsu. Jednakże owo urządzenie grzewcze staje się początkiem kolejnych kłopotów, bowiem w ciepełku tak łatwo jest zaspać, a zatem spóźnić na różne rzeczy, zaplątać nogami w nogi towarzyszy czy wreszcie… obudzić się w zupełnie nowym towarzystwie. Miyamura doświadcza tego na własnej skórze często w bardzo bolesny sposób. Jednocześnie powoli zbliżą się Wigilia, a nie każdy będzie mógł ją spędzić w towarzystwie tych, których lubi najbardziej. Miyamura musi bowiem pomagać mamie w cukierni, a rodzice Chikusi nie są przychylnie nastawieni do Shindou. Tymczasem Yuki ma ochotę wyznać Tooru co do niego czuje, ale pierwsza robi to Sakura. Czy dziewczyna zdecyduje się w końcu na ruch, który udawane chodzenie ze sobą zmieni w prawdziwy związek?
Jak na „Horimiyę” przystało, romantyczne emocje i problemy oraz humor nie pozwalają się nudzić ani odrobinę. Hori zabrania Miyamurze spotykać się z kolegami, pojawia się siostra Yuki, a perypetie z kotatsu ciągną się przez cały tom, poprawiając humor. Do tego pojawia się ciekawa tajemnica: dlaczego ojciec Sengoku uważa rodzinę Hori za niebezpieczną, a jeśli komuś jeszcze jest mało, w trakcie oglądania starych zdjęć dochodzi do ujawnienia sekretów, które poruszą Miymaurą. A wszystko to zmierza do finału, gdzie następuje coś, co musiało nastąpić, ale i tak budzi wiele emocji. Domyślacie się o co chodzi? A może jednak nie? To nie ma znaczenia – i tak warto jest ten tom przeczytać.
Ta część, bardziej niż wcześniejsze, posiada przyjemny, nostalgiczny klimat. Zmiany, które rozpoczęły się całkiem niedawno, teraz zyskują wyraźniejsze kształty. Bohaterowie coraz wyraźniej wkraczają w dorosłe życie i podejmują więcej poważnych decyzji. Autorki nie zapominają jednak o lekkości i humorze, przeplatając je z emocjami tak, jak ciepło, przeplata się tu z chłodem.
Strona graficzna jest podobna do treści. Spoglądając uważnie na rysunki w tomie 1 i 9 widzę, jak rozwinęła się rysowniczka, ale jednocześnie jej prace pozostały niemal takie same: lekkie, proste, urocze i bardzo dobrze zgrane z treścią. Co warto nadmienić, środek wygląda o wiele lepiej niż okładki.
Szkoda więc, że póki co „Horimiya” liczy tylko 10 tomów. Z drugiej strony ta seria wciąż nie jest zakończona, a po chwili przerwy na inne tytuły, z tym większą ochotą wrócę do tych bohaterów i wydarzeń, kiedy w końcu ukaże się kolejna część. A Wam polecam ten tytuł, jeśli macie romantyczną duszę i lubicie się pośmiać, będziecie zadowoleni.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał Lipka
SNY NIE TYLKO O ZWYCIĘSTWIE To już ósma część „Horimiyi”. Zważywszy na to, że serię czytam z częstotliwości jednego tomu dziennie, można by uznać, że powinienem już czuć się przynajmniej nieco nią znużony, ale tak nie jest. Opowieść stworzona przez HERO nadal mnie wciąga i intryguje, i nawet jeśli pojawiają się jakieś wpadki, z wielką ochotą przymykam na nie oczy. Wreszcie nadchodzi dzień sportu! Jedni się cieszą, inni, jak na przykład Sengoku, wręcz przeciwnie, zapał do rywalizacji i chęć zwycięstwa miesza się z obojętnością i brakiem zaangażowania. Miyamura za sprawą Hori postanawia pokazać na co go stać, ale oboje są w przeciwnych drużynach, więc zadanie nie jest wcale tak łatwe. Ale w przypadku trzecioklasistów z liceum Katagiri podziały nie są wcale tak oczywiste, koledzy kibicują kolegom, a nie własnym drużynom, czas spędzają w swoim gronie, a kiedy walczą na boisku, równie często co boje, toczą ze sobą koleżeńskie rozmowy. Ale nie brak też autentycznej, zaciekłej rywalizacji, która przynosi ciekawe rezultaty. Kto wygra? Kto okaże się lepszy? Jak wypadną cheerleaderki, które obrały sobie zupełnie inne sposoby na podbicie serc graczy i widzów? Czy Sakura sobie poradzi? I jaką rolę odegra w tym wszystkim pewien podejrzany nauczyciel? Przekonacie się o tym sięgając po ósmy tom „Horimiyi”. Kto jednak spodziewa się, że w całości będzie on poświęcony sportowym zawodom, myli się. Miyamura nawiąże nowe przyjaźnie i przekona się, że przeszłość, którą uważał za bolesną, wcale nie musi taka być. Co więcej Hori zacznie obawiać się, że chłopak chce ją rzucić – nie dość, że miała sen o tym, to jeszcze Miyamura zaczyna nagle dziwnie się zachowywać, unikać jej i nie mieć czasu na spotkania. Wraca także Sawada, chociaż niestety na chwilę, a na tym przecież nie koniec. Jak więc widać, dzieje się dużo, jak zawsze z humorem i emocjami, i w bardzo sympatyczny sposób. Hori z jej biciem ludzie stała się wprawdzie parodią samej siebie, podobnie jest z wątkiem Miyamury i jego ostrzejszym zachowaniem, ale mamy też wiele elementów stonowanych, lżejszych i podanych bardziej na poważnie. Do tych zaliczają się oczywiście momenty emocjonalne, ale także te, w których o Miyamurę upomina się jego przeszłość. Pojawia się też więcej sentymentalnych scen, szkoła powoli się kończy, nadchodzą zmiany, za nami zostają też takie momenty życia, jak gimnazjum. Nie zmienia się za to dobra zabawa, jaka z tego wszystkiego wynika i udana szata graficzna, której lekkość i prostota znakomicie pasują do całości. Czy trzeba czegoś więcej? Miłośnikom serii polecać nie muszę, ale pozostałych czytelników lubiących urocze komedie romantyczne, zachęcam do zapoznania się z „Horimiyą”. Naprawdę warto.
Michał Lipka
CIEPŁO, ZIMNO To już dziewiąty tom „Horimiyi”. Aż trudno uwierzyć, jak tę mangę szybko się czytało i jak szybko minął czas spędzony w towarzystwie jej bohaterów. Podobnie zresztą jak im przeleciał czas nauki w szkole. Powoli zbliżają się problemy dorosłości i kolejne zmiany w życiu, ale zabawa pozostaje tak samo dobra, jak dotychczas. Kończy się jesień, zaczyna się robić coraz zimniej, więc rodzina Hori wyciąga swoje kotatsu. Jednakże owo urządzenie grzewcze staje się początkiem kolejnych kłopotów, bowiem w ciepełku tak łatwo jest zaspać, a zatem spóźnić na różne rzeczy, zaplątać nogami w nogi towarzyszy czy wreszcie… obudzić się w zupełnie nowym towarzystwie. Miyamura doświadcza tego na własnej skórze często w bardzo bolesny sposób. Jednocześnie powoli zbliżą się Wigilia, a nie każdy będzie mógł ją spędzić w towarzystwie tych, których lubi najbardziej. Miyamura musi bowiem pomagać mamie w cukierni, a rodzice Chikusi nie są przychylnie nastawieni do Shindou. Tymczasem Yuki ma ochotę wyznać Tooru co do niego czuje, ale pierwsza robi to Sakura. Czy dziewczyna zdecyduje się w końcu na ruch, który udawane chodzenie ze sobą zmieni w prawdziwy związek? Jak na „Horimiyę” przystało, romantyczne emocje i problemy oraz humor nie pozwalają się nudzić ani odrobinę. Hori zabrania Miyamurze spotykać się z kolegami, pojawia się siostra Yuki, a perypetie z kotatsu ciągną się przez cały tom, poprawiając humor. Do tego pojawia się ciekawa tajemnica: dlaczego ojciec Sengoku uważa rodzinę Hori za niebezpieczną, a jeśli komuś jeszcze jest mało, w trakcie oglądania starych zdjęć dochodzi do ujawnienia sekretów, które poruszą Miymaurą. A wszystko to zmierza do finału, gdzie następuje coś, co musiało nastąpić, ale i tak budzi wiele emocji. Domyślacie się o co chodzi? A może jednak nie? To nie ma znaczenia – i tak warto jest ten tom przeczytać. Ta część, bardziej niż wcześniejsze, posiada przyjemny, nostalgiczny klimat. Zmiany, które rozpoczęły się całkiem niedawno, teraz zyskują wyraźniejsze kształty. Bohaterowie coraz wyraźniej wkraczają w dorosłe życie i podejmują więcej poważnych decyzji. Autorki nie zapominają jednak o lekkości i humorze, przeplatając je z emocjami tak, jak ciepło, przeplata się tu z chłodem. Strona graficzna jest podobna do treści. Spoglądając uważnie na rysunki w tomie 1 i 9 widzę, jak rozwinęła się rysowniczka, ale jednocześnie jej prace pozostały niemal takie same: lekkie, proste, urocze i bardzo dobrze zgrane z treścią. Co warto nadmienić, środek wygląda o wiele lepiej niż okładki. Szkoda więc, że póki co „Horimiya” liczy tylko 10 tomów. Z drugiej strony ta seria wciąż nie jest zakończona, a po chwili przerwy na inne tytuły, z tym większą ochotą wrócę do tych bohaterów i wydarzeń, kiedy w końcu ukaże się kolejna część. A Wam polecam ten tytuł, jeśli macie romantyczną duszę i lubicie się pośmiać, będziecie zadowoleni.