Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
89,99 zł
Jeżeli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, wyświetlana jest najniższa cena od momentu, kiedy produkt pojawił się w sprzedaży.
Opinie o produkcie (1)
Michał Lipka
10 grudnia 2021
DARK NIGHTS RETURN
Drugi tom „Death Metalu” zabiera nas w sam środek jeszcze bardziej epickiej opowieści, która swoim rozmachem sięga na całe uniwersum DC. co prawda tym razem dostajemy tylko jeden zeszyt głównego wydarzenia – cała reszta to poboczne, choć mocno z nim związane historie – ale zabawa trzyma poziom, do jakiego przyzwyczaiły nas zarówno poprzedni tom, jak i „Batman: Metal”.
Batman, Który się Śmieje był groźnym przeciwnikiem zanim posiadł moc Doktora Manhattana. Teraz jednak, gdy to nastąpiło, nic już nie stoi mu na przeszkodzie do osiągnięcia celu i przekształcenia uniwersum według własnej wizji. Najpierw musi jednak zająć się Perpetuą i Flashem.
Ale ziemscy bohaterowie nie śpią. Ich walka z wrogami wydaje się być jednak skazana na porażkę. Czy dziejąca się na różnych frontach walka i kolejne postacie wmieszane w te wydarzenia mogą zapobiec temu, co nadciąga?
„Batman: Metal”, czy jak ktoś woli „Dark Nights: Metal”, wprowadzał do świata DC mroczne odpowiedniki naszych bohaterów, a wraz z nimi całe mroczne uniwersum. I od początku były w nim najlepsze dwie rzeczy: rozmach i bawienie się postaciami właśnie. Ten pierwszy to zresztą cecha charakterystyczna wszystkich wielkich komiksowych wydarzeń. W Marvelu nie zawsze są one na kosmiczną skalę, w DC jednak od samego początku, kiedy w 1985 roku twórcy zderzyli wszystkie Ziemie alternatywne, rozmach jest imponujący. A wraz z takim rozmachem idzie zawsze w parze mnóstwo zgonów znanych postaci, mnóstwo przetasowań, dramatycznych wydarzeń i zmian. I dokładnie to tutaj mamy. Co prawda po tym tomie jesteśmy dopiero w połowie opowieści, ale i wszystko, co napisałem powyżej, jest już tu obecne.
Druga z atrakcji to zabawa postaciami, przekonwertowanie ich do mrocznej wersji i puszczenia oka do fanów. Twórcy biorą bohaterów, pokazując ich kim by byli, gdyby stali się źli. Serwują nam mroczne odpowiedniki o genezach pełnych smaczków i odniesień do innych dzieł, a także mnóstwo wydarzeń kojarzących się z klasycznymi komiksami, ale ukazanych w nowej, horrorowej formie. Dzięki temu znajdą tu coś dla siebie miłośnicy grozy, jak i fani uniwersum, którzy dobrze je znają. Trochę ciężej będzie miał czytelnik niezbyt obeznany z tym wszystkim, ale też nie jest to historia tak skomplikowana, by nie móc się w niej odnaleźć i bez tego.
Szata graficzna? Tu tradycyjnie najlepsze są ilustracje Grega Capullo, którego kreska łącząca w sobie i solidnie opakowany w detale realizm, i cartoonową lekkość i czystość, ale i cała reszta wypada nieźle. Dzięki temu komiks ma przyjemną atmosferę, trochę mroczną, trochę kolorową, pełną zarówno klimatu, jak i popisów efektywnych wybuchów i tym podobnych atrakcji. Wszystko to jest miłe dla oka i dobrze oddaje charakter scenariusza. A jako całość to po prostu dobry komiks rozrywkowy, pełen akcji i widowiskowych scen, który czyta się tak, jak ogląda w kinie epic movies. A komu będzie mało atrakcji, jednocześnie Egmont ma w ofercie grę karcianą inspirowaną „Metalem”, a że karcianki typu deck building są czymś iście rewelacyjnym, warto jest skupić na niej swoją uwagę.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał Lipka
DARK NIGHTS RETURN Drugi tom „Death Metalu” zabiera nas w sam środek jeszcze bardziej epickiej opowieści, która swoim rozmachem sięga na całe uniwersum DC. co prawda tym razem dostajemy tylko jeden zeszyt głównego wydarzenia – cała reszta to poboczne, choć mocno z nim związane historie – ale zabawa trzyma poziom, do jakiego przyzwyczaiły nas zarówno poprzedni tom, jak i „Batman: Metal”. Batman, Który się Śmieje był groźnym przeciwnikiem zanim posiadł moc Doktora Manhattana. Teraz jednak, gdy to nastąpiło, nic już nie stoi mu na przeszkodzie do osiągnięcia celu i przekształcenia uniwersum według własnej wizji. Najpierw musi jednak zająć się Perpetuą i Flashem. Ale ziemscy bohaterowie nie śpią. Ich walka z wrogami wydaje się być jednak skazana na porażkę. Czy dziejąca się na różnych frontach walka i kolejne postacie wmieszane w te wydarzenia mogą zapobiec temu, co nadciąga? „Batman: Metal”, czy jak ktoś woli „Dark Nights: Metal”, wprowadzał do świata DC mroczne odpowiedniki naszych bohaterów, a wraz z nimi całe mroczne uniwersum. I od początku były w nim najlepsze dwie rzeczy: rozmach i bawienie się postaciami właśnie. Ten pierwszy to zresztą cecha charakterystyczna wszystkich wielkich komiksowych wydarzeń. W Marvelu nie zawsze są one na kosmiczną skalę, w DC jednak od samego początku, kiedy w 1985 roku twórcy zderzyli wszystkie Ziemie alternatywne, rozmach jest imponujący. A wraz z takim rozmachem idzie zawsze w parze mnóstwo zgonów znanych postaci, mnóstwo przetasowań, dramatycznych wydarzeń i zmian. I dokładnie to tutaj mamy. Co prawda po tym tomie jesteśmy dopiero w połowie opowieści, ale i wszystko, co napisałem powyżej, jest już tu obecne. Druga z atrakcji to zabawa postaciami, przekonwertowanie ich do mrocznej wersji i puszczenia oka do fanów. Twórcy biorą bohaterów, pokazując ich kim by byli, gdyby stali się źli. Serwują nam mroczne odpowiedniki o genezach pełnych smaczków i odniesień do innych dzieł, a także mnóstwo wydarzeń kojarzących się z klasycznymi komiksami, ale ukazanych w nowej, horrorowej formie. Dzięki temu znajdą tu coś dla siebie miłośnicy grozy, jak i fani uniwersum, którzy dobrze je znają. Trochę ciężej będzie miał czytelnik niezbyt obeznany z tym wszystkim, ale też nie jest to historia tak skomplikowana, by nie móc się w niej odnaleźć i bez tego. Szata graficzna? Tu tradycyjnie najlepsze są ilustracje Grega Capullo, którego kreska łącząca w sobie i solidnie opakowany w detale realizm, i cartoonową lekkość i czystość, ale i cała reszta wypada nieźle. Dzięki temu komiks ma przyjemną atmosferę, trochę mroczną, trochę kolorową, pełną zarówno klimatu, jak i popisów efektywnych wybuchów i tym podobnych atrakcji. Wszystko to jest miłe dla oka i dobrze oddaje charakter scenariusza. A jako całość to po prostu dobry komiks rozrywkowy, pełen akcji i widowiskowych scen, który czyta się tak, jak ogląda w kinie epic movies. A komu będzie mało atrakcji, jednocześnie Egmont ma w ofercie grę karcianą inspirowaną „Metalem”, a że karcianki typu deck building są czymś iście rewelacyjnym, warto jest skupić na niej swoją uwagę.