Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Koszty dostawy
Cena nie zawiera ewentualnych kosztów płatności
Kraj wysyłki:
Opinie o produkcie (1)
Michał Lipka
23 kwietnia 2019
KONIEC BESTII
„Dziecię bestii”, jedna z lepszych mang na podstawie anime, jaką czytałem, dobiega właśnie końca. Po trzech znakomitych, przepełnionych emocjami i fantastycznymi motywami tomach, nadszedł czas wielkiego rozliczenia i wyborów. Cokolwiek czeka jednak na bohaterów, pewne jest jedno: będzie widowiskowo i wciągająco, a sama opowieść po raz kolejny chwyci wszystkich czytelników za serce i nie pozwoli odłożyć tomiku na półkę przed jego skończeniem.
Wszystko poszło nie tak. Mrok pochłonął Ichirohiko i teraz Kumatetsu skończył poważnie ranny, a Ichirohiko zniknął i wydaje się, że nic go już nie powstrzyma, bo jego siła nie jest tylko telekinezą bestii, ale czymś, co mogło zrodzić się tylko ze zła tkwiącego w ludzkich sercach. Kyuuta jednak nie zamierza się poddać. Powierza opiekę swego mistrza przyjaciołom i rusza do świata ludzi. W Shibuyi czeka go jednak trudniejsze zadanie niż myślał. Pokonanie Ichirohiko staje się jeszcze większym wyzwaniem, bo sam Kyuuta musi uporać się także z tym, co tkwi w jego własnym sercu. Czy będzie w stanie? I czy to, czego się nauczył, zapewni mu szansę zwycięstwa? A to nie jedyny problem z jakim przyjdzie mu się zmierzyć. Trzeba będzie bowiem podjąć decyzje odnośnie przyszłości, a te w obecnej sytuacji wcale nie są tak proste, jak mogłoby się wydawać…
Mangowe adaptacje filmów i seriali anime są zazwyczaj dziełami nie powalającymi na kolana. O niebo lepszymi, niż amerykańskie komiksy przenoszące na papier akcję kinowych hitów, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości, ale jednocześnie słabszymi od typowych mang – o czym zresztą nie raz pisałem przy okazji omawiania podobnych tytułów. Zazwyczaj. Ale „Dziecię bestii” do nich nie należy. Właściwie fakt, że to adaptacja widoczny jest tylko w szacie graficznej, w której w oczy rzuca się intensywne użycie rastrów w połączeniu z pewnym uproszeniem kreski, co najczęściej spotykam właśnie w tego typu historiach. Ale nie obawiajcie się niechlujności czy prostoty. Co to to nie. Ilustracje w tej opowieści są znakomite, klimatyczne, dynamiczne i nie brak im detali. Rastry też są użyte z głową i wyczuciem, a nastrój panujący na stronach potrafi urzec.
Ale najbardziej urzeka sama fabuła. Nawet jeśli momentami czuć pewną rozbieżność między fantastyką, a wątkami obyczajowymi, ale jest to rozbieżność minimalna. Na obu polach opowieść wywołuje wiele emocji i wzruszeń, jest przy tym niegłupia, ale i ci, którzy po prostu chcą się dobrze bawić przy kolejnym bitewniaku też się nie zawiodą. Bo autorom udało się zachować znakomity balans między życiową historią o szukaniu swojego miejsca, z fantastyką o alternatywnej rzeczywistości, gdzie pełno jest niezwykłych stworzeń posiadających niesamowite zdolności.
Podsumowanie będzie więc bardziej, niż oczywiste. Polecam gorąco, bo to świetna opowieść. Aż szkoda, że zamknięta w czterech tylko tomach, ale przez to nie zdążyła się rozmyć i rozcieńczyć. Zachowała zwartą, emocjonującą strukturę i siłę, które sprawiają, że tak świetnie ją się czyta. Przekonajcie się o tym sami, warto.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał Lipka
KONIEC BESTII „Dziecię bestii”, jedna z lepszych mang na podstawie anime, jaką czytałem, dobiega właśnie końca. Po trzech znakomitych, przepełnionych emocjami i fantastycznymi motywami tomach, nadszedł czas wielkiego rozliczenia i wyborów. Cokolwiek czeka jednak na bohaterów, pewne jest jedno: będzie widowiskowo i wciągająco, a sama opowieść po raz kolejny chwyci wszystkich czytelników za serce i nie pozwoli odłożyć tomiku na półkę przed jego skończeniem. Wszystko poszło nie tak. Mrok pochłonął Ichirohiko i teraz Kumatetsu skończył poważnie ranny, a Ichirohiko zniknął i wydaje się, że nic go już nie powstrzyma, bo jego siła nie jest tylko telekinezą bestii, ale czymś, co mogło zrodzić się tylko ze zła tkwiącego w ludzkich sercach. Kyuuta jednak nie zamierza się poddać. Powierza opiekę swego mistrza przyjaciołom i rusza do świata ludzi. W Shibuyi czeka go jednak trudniejsze zadanie niż myślał. Pokonanie Ichirohiko staje się jeszcze większym wyzwaniem, bo sam Kyuuta musi uporać się także z tym, co tkwi w jego własnym sercu. Czy będzie w stanie? I czy to, czego się nauczył, zapewni mu szansę zwycięstwa? A to nie jedyny problem z jakim przyjdzie mu się zmierzyć. Trzeba będzie bowiem podjąć decyzje odnośnie przyszłości, a te w obecnej sytuacji wcale nie są tak proste, jak mogłoby się wydawać… Mangowe adaptacje filmów i seriali anime są zazwyczaj dziełami nie powalającymi na kolana. O niebo lepszymi, niż amerykańskie komiksy przenoszące na papier akcję kinowych hitów, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości, ale jednocześnie słabszymi od typowych mang – o czym zresztą nie raz pisałem przy okazji omawiania podobnych tytułów. Zazwyczaj. Ale „Dziecię bestii” do nich nie należy. Właściwie fakt, że to adaptacja widoczny jest tylko w szacie graficznej, w której w oczy rzuca się intensywne użycie rastrów w połączeniu z pewnym uproszeniem kreski, co najczęściej spotykam właśnie w tego typu historiach. Ale nie obawiajcie się niechlujności czy prostoty. Co to to nie. Ilustracje w tej opowieści są znakomite, klimatyczne, dynamiczne i nie brak im detali. Rastry też są użyte z głową i wyczuciem, a nastrój panujący na stronach potrafi urzec. Ale najbardziej urzeka sama fabuła. Nawet jeśli momentami czuć pewną rozbieżność między fantastyką, a wątkami obyczajowymi, ale jest to rozbieżność minimalna. Na obu polach opowieść wywołuje wiele emocji i wzruszeń, jest przy tym niegłupia, ale i ci, którzy po prostu chcą się dobrze bawić przy kolejnym bitewniaku też się nie zawiodą. Bo autorom udało się zachować znakomity balans między życiową historią o szukaniu swojego miejsca, z fantastyką o alternatywnej rzeczywistości, gdzie pełno jest niezwykłych stworzeń posiadających niesamowite zdolności. Podsumowanie będzie więc bardziej, niż oczywiste. Polecam gorąco, bo to świetna opowieść. Aż szkoda, że zamknięta w czterech tylko tomach, ale przez to nie zdążyła się rozmyć i rozcieńczyć. Zachowała zwartą, emocjonującą strukturę i siłę, które sprawiają, że tak świetnie ją się czyta. Przekonajcie się o tym sami, warto.