Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
18,39 zł
Jeżeli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, wyświetlana jest najniższa cena od momentu, kiedy produkt pojawił się w sprzedaży.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
18,39 zł
Jeżeli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, wyświetlana jest najniższa cena od momentu, kiedy produkt pojawił się w sprzedaży.
Opinie o produkcie (1)
Michał Lipka
7 września 2021
POMOC PRZYBYWA
Nie jestem wielkim fanem fantasy, choć dobre dzieła z tego gatunku czytam/oglądam równie chętnie, jak wszystkie inne dobre książki, komiksy tudzież filmy. A „Freyja” jest dobra. Może nie bardzo dobra, bo to jednak jedynie powielanie i odtwarzanie sprawdzonych schematów gatunków, wciąż jednak jest udana i warta polecenia miłośnikom fantastyki w średniowiecznych realiach i przygodowych, quasi historycznych opowieści.
Sytuacja w forcie Leren od początku jest trudna, a z każdą chwilą staje się coraz bardziej beznadziejna. Gdy wydaje się, że wszystko skończy się jak najgorzej, zjawiają się Gerdowie, plemię odzianych w jelenie rogi ludzi, którzy zamieszkuje okoliczne lasy. A co ważniejsze towarzyszy im,… Alexis. Pytanie jednak, czy ich pojawienie się odmieni sytuację?
Jak pisałem na wstępie i piasek też nie raz przy omawianiu poprzednich tomów, „Freyja: Fałszywy książę” to typowa opowieść fantasy, która bardziej przypomina historyczno-przygodowe fabuły, niż fantastykę jako taką. To zresztą z nich pochodzą takie schematy, jak kobieta udająca mężczyznę czy sobowtór władcy. To zresztą kolejny w tej serii taki element, który zna każdy, nawet jeśli nie przepada. „Człowiek w żelaznej masce” to dzieło, które z miejsca przychodzi doi głowy na myśl o tego typu historiach ( film z Leonardem DiCaprio uwielbiam, chociaż kina kostiumowego nie trawię). A jednak „Freyja” udała się jako seria.
Bo co by o niej nie mówić – a przeciwnicy na pewno będą narzekać, że wszystko to już było – cyklowi nie da się odmówić po prostu dobrego wykonania. Scenariusz jest skrojony nieźle, postacie, choć proste, zapadają w pamięć, a wydarzenia nie mają ani zbyt wolnego, ani zbyt szybkiego tempa. Bywa, że „Freyja” jest dynamiczna, bywa też bardziej spokojna, są tu sceny subtelne, są też brutalne. I jest też wszystko to, czego od szojek – a tak gatunkowo należałoby sklasyfikować to dzieło – wymagamy, z romantyzmem i przywiązaniem do wszelkiej maści ozdób włącznie. Ten ostatni element widać niedoskonałej w szacie graficznej, udanej, dopracowanej i wpadającej w oko.
Do tego mamy ilustracje, jak już wspominałem, również typowe dla gatunku, ale zarazem miłe dla oka, a momentami ciążące w kierunku prac pań z grupy Clamp. Jest tu lekkość, jest dopracowanie, są detale, jest wreszcie przyjemny nastrój i sporo uroku. I nie brak też dynamiki czy elementów dość charakterystycznych dla europejskiej fantastyki, a dla Japończyków dość egzotycznych.
Reasumując, mamy tu dobrą mangę dla miłośników gatunku. Prostą, ale sympatryczną, lekką, a jednak nie wolną od pewnego ciężaru. I naprawdę przyjemną w odbiorze.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał Lipka
POMOC PRZYBYWA Nie jestem wielkim fanem fantasy, choć dobre dzieła z tego gatunku czytam/oglądam równie chętnie, jak wszystkie inne dobre książki, komiksy tudzież filmy. A „Freyja” jest dobra. Może nie bardzo dobra, bo to jednak jedynie powielanie i odtwarzanie sprawdzonych schematów gatunków, wciąż jednak jest udana i warta polecenia miłośnikom fantastyki w średniowiecznych realiach i przygodowych, quasi historycznych opowieści. Sytuacja w forcie Leren od początku jest trudna, a z każdą chwilą staje się coraz bardziej beznadziejna. Gdy wydaje się, że wszystko skończy się jak najgorzej, zjawiają się Gerdowie, plemię odzianych w jelenie rogi ludzi, którzy zamieszkuje okoliczne lasy. A co ważniejsze towarzyszy im,… Alexis. Pytanie jednak, czy ich pojawienie się odmieni sytuację? Jak pisałem na wstępie i piasek też nie raz przy omawianiu poprzednich tomów, „Freyja: Fałszywy książę” to typowa opowieść fantasy, która bardziej przypomina historyczno-przygodowe fabuły, niż fantastykę jako taką. To zresztą z nich pochodzą takie schematy, jak kobieta udająca mężczyznę czy sobowtór władcy. To zresztą kolejny w tej serii taki element, który zna każdy, nawet jeśli nie przepada. „Człowiek w żelaznej masce” to dzieło, które z miejsca przychodzi doi głowy na myśl o tego typu historiach ( film z Leonardem DiCaprio uwielbiam, chociaż kina kostiumowego nie trawię). A jednak „Freyja” udała się jako seria. Bo co by o niej nie mówić – a przeciwnicy na pewno będą narzekać, że wszystko to już było – cyklowi nie da się odmówić po prostu dobrego wykonania. Scenariusz jest skrojony nieźle, postacie, choć proste, zapadają w pamięć, a wydarzenia nie mają ani zbyt wolnego, ani zbyt szybkiego tempa. Bywa, że „Freyja” jest dynamiczna, bywa też bardziej spokojna, są tu sceny subtelne, są też brutalne. I jest też wszystko to, czego od szojek – a tak gatunkowo należałoby sklasyfikować to dzieło – wymagamy, z romantyzmem i przywiązaniem do wszelkiej maści ozdób włącznie. Ten ostatni element widać niedoskonałej w szacie graficznej, udanej, dopracowanej i wpadającej w oko. Do tego mamy ilustracje, jak już wspominałem, również typowe dla gatunku, ale zarazem miłe dla oka, a momentami ciążące w kierunku prac pań z grupy Clamp. Jest tu lekkość, jest dopracowanie, są detale, jest wreszcie przyjemny nastrój i sporo uroku. I nie brak też dynamiki czy elementów dość charakterystycznych dla europejskiej fantastyki, a dla Japończyków dość egzotycznych. Reasumując, mamy tu dobrą mangę dla miłośników gatunku. Prostą, ale sympatryczną, lekką, a jednak nie wolną od pewnego ciężaru. I naprawdę przyjemną w odbiorze.