Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
21,24 zł
Jeżeli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, wyświetlana jest najniższa cena od momentu, kiedy produkt pojawił się w sprzedaży.
Opinie o produkcie (1)
Michał
8 września 2022
FIRE FIGHTERS
Siedemnasty tomik „Fire Force”, co tu dużo mówić, to dokładnie to samo, co seria oferuje nam od samego początku. Może tylko rozkręciła się trochę bardziej, bo pierwsze tomiki były dość niewprawne, cała reszta jednak to po prostu wciąż konsekwentne rozwijanie bazowego pomysłu. Czyli to, co lubimy i chcemy.
Walka o Nataku trwa. Jednak do walczących – Ósemki i Hajimy – dołącza kolejna strona konfliktu w postaci ludzi Ewangelisty. Problemów jednak pojawia się więcej, gdy Nataku zostaje wchłonięty, a jego umysł poddany ciężkiej próbie. A moc rośnie i grozi zniszczeniami na naprawdę niewyobrażalną skalę…
Gdzieś na styku tego, co czytaliśmy w „Ao no Exorcist” i wszystkich tych historii o służbach typu policja, straż pożarna etc., którymi nakręcają się chłopcy w pewnym wieku – a przynajmniej znacząca część z nich – znajduje się „Fire Force”. Z „Ao” czerpie pełnymi garściami, a „Ao” przecież pełnymi garściami czerpało z „Naruto” i z „Dragon Balla”, i z „Pokemonów” też, a to między innymi oczywiście. No ale shounen, to shounen, czerpać musi, bo opiera się na schematach, a czytelnicy lubią historie, które już znają. I takie dostają.
Shounenów czytałem już tyle, że chociaż lubię ten schemat, coraz mniej gatunkowych rzeczy mnie kupuje. Przynajmniej z nowości. „Fire Force” jednak nadal mnie pociąga. Niezła to seria, tylko niezła, a może aż niezła – kwestia podejścia i odbioru. Dla mnie aż, bo z tych niezłych, których na polskim rynku się namnożyło, chyba ta jest najbardziej niezła. A miewa i naprawdę dobre momenty, które potrafiły mnie i rozbawić, i wciągnąć i… Nie wiem, czy zaskoczeniem bym to nazwał, ale pewne zwroty akcji też się twórcy udały, a wszystkie podobieństwa do innych tytułów, jakimi mnie raczy, zamiast razić wtórnością, wywołują sentymenty i przyjemne skojarzenia.
No i jest jeszcze ta szata graficzna, która trzyma podobny poziom, co treść. Nie jest szczególnie oryginalna, co tu dużo mówić, ale i tak jest miła dla oka. Pewnych jej minusów nie da się nie zauważyć, bo czasem dziwna jest tu perspektywa czy proporcja, to znów osobliwy wydaje się design postaci, ale nie na tyle, by stanowiło to jakiś problem. Ot trzeba po prostu zauważyć, tak dla formalności. Tak czy inaczej, mangę ogląda się przyjemnie, nie zawodzi wykonaniem, bywa całkiem nastrojowa i jako całość jest po prostu przyjemną rozrywką. Dla fanów, bo dla kogo innego, by mogła, ale oni nie będą zawiedzeni. A przecież o to właśnie chodzi.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał
FIRE FIGHTERS Siedemnasty tomik „Fire Force”, co tu dużo mówić, to dokładnie to samo, co seria oferuje nam od samego początku. Może tylko rozkręciła się trochę bardziej, bo pierwsze tomiki były dość niewprawne, cała reszta jednak to po prostu wciąż konsekwentne rozwijanie bazowego pomysłu. Czyli to, co lubimy i chcemy. Walka o Nataku trwa. Jednak do walczących – Ósemki i Hajimy – dołącza kolejna strona konfliktu w postaci ludzi Ewangelisty. Problemów jednak pojawia się więcej, gdy Nataku zostaje wchłonięty, a jego umysł poddany ciężkiej próbie. A moc rośnie i grozi zniszczeniami na naprawdę niewyobrażalną skalę… Gdzieś na styku tego, co czytaliśmy w „Ao no Exorcist” i wszystkich tych historii o służbach typu policja, straż pożarna etc., którymi nakręcają się chłopcy w pewnym wieku – a przynajmniej znacząca część z nich – znajduje się „Fire Force”. Z „Ao” czerpie pełnymi garściami, a „Ao” przecież pełnymi garściami czerpało z „Naruto” i z „Dragon Balla”, i z „Pokemonów” też, a to między innymi oczywiście. No ale shounen, to shounen, czerpać musi, bo opiera się na schematach, a czytelnicy lubią historie, które już znają. I takie dostają. Shounenów czytałem już tyle, że chociaż lubię ten schemat, coraz mniej gatunkowych rzeczy mnie kupuje. Przynajmniej z nowości. „Fire Force” jednak nadal mnie pociąga. Niezła to seria, tylko niezła, a może aż niezła – kwestia podejścia i odbioru. Dla mnie aż, bo z tych niezłych, których na polskim rynku się namnożyło, chyba ta jest najbardziej niezła. A miewa i naprawdę dobre momenty, które potrafiły mnie i rozbawić, i wciągnąć i… Nie wiem, czy zaskoczeniem bym to nazwał, ale pewne zwroty akcji też się twórcy udały, a wszystkie podobieństwa do innych tytułów, jakimi mnie raczy, zamiast razić wtórnością, wywołują sentymenty i przyjemne skojarzenia. No i jest jeszcze ta szata graficzna, która trzyma podobny poziom, co treść. Nie jest szczególnie oryginalna, co tu dużo mówić, ale i tak jest miła dla oka. Pewnych jej minusów nie da się nie zauważyć, bo czasem dziwna jest tu perspektywa czy proporcja, to znów osobliwy wydaje się design postaci, ale nie na tyle, by stanowiło to jakiś problem. Ot trzeba po prostu zauważyć, tak dla formalności. Tak czy inaczej, mangę ogląda się przyjemnie, nie zawodzi wykonaniem, bywa całkiem nastrojowa i jako całość jest po prostu przyjemną rozrywką. Dla fanów, bo dla kogo innego, by mogła, ale oni nie będą zawiedzeni. A przecież o to właśnie chodzi.