Giant Days - 4 - Przepraszam, że cię zawiodłam
Cena regularna:
42,00 zł
towar niedostępny
dodaj do przechowalniOpis
Czwarta odsłona cenionej przez krytyków i uwielbianej przez publiczność zabawnej obyczajowej serii Giant Days.
Scenarzysta: John Allison
Ilustrator: Lissa Treiman
Seria: Giant Days (#4)
Format: 170x260 mm
Liczba stron: 112
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
Michał Lipka
ŻYCIOWE ROZTERKI Czy można nie lubić historii z bohaterami której czytelnik z łatwością się identyfikuje? Pewnie tak, ale "Giant Days", obyczajowo-komediowa seria o trudach ostatnich dni jeszcze nie dorosłego życia, do nich nie należy. Ten niepozorny tytuł bowiem, choć - nie oszukujmy się - miewa czasem słabe momenty (a dokładniej chodzi mi m.in. o starcie głównej bohaterki z jej największym wrogiem w bodajże drugim tomie), potrafi urzec i wciągnąć w swój specyficzny świat. To samo czeka na Was w tym tomie. Będzie zabawnie, będzie smutno, ale przede wszystkim będzie ciekawie. Gotowi? Wiosna, czas, kiedy przyroda budzi się do życia i inne takie bla, bla, bla, a miłość rozkwita. Nie dla każdego. Susan zerwała z McGrawem i jakoś próbuje otrząsnąć się po tym wydarzeniu, ale jak się można spodziewać, nie jest lekko. I nie tylko jej. Esther i Daisy starają się przetrwać ten pierwszy rok studiów, niemniej póki co wszystko układa się nie po ich myśli. Ta pierwsza rozważa rzucenie szkoły, druga musi ogarnąć to, co się z nią dzieje, ale na horyzoncie już czekają na nią zmiany. Czy na lepsze, czy na gorsze i jak trwałe, to już będzie musiała odkryć sama. Ale na tym nie koniec rzeczy, jakie czają się za rogiem na nasze bohaterki. Do ich życia wkracza prawdziwa groza, a także sztuka. Filmowa. W skrócie: jak zwykle będzie się działo. A właściwie dzieje się cały czas. Czasem akcja jest rzeczywista i bliska każdemu z nas, czasem mało prawdopodobna i oderwana od ziemi (a jednak nawet wtedy udana i dostarczająca dobrej zabawy), zawsze pełna humoru i szalonej nuty. Bohaterek „Giant Days” nie da się nie lubić, trudno ich też nie rozumieć i nie utożsamiać się z nimi, a co za tym idzie, trudno także nie wczuć w ich losy i problemy. Jest tu i romans, i nieco horroru, i satyra, zdarza się też – choć akurat nie w tym tomie – nuta fantastyki, polityka i właściwie wszystko, co Wam przyjdzie do głowy. Bo to życiowy komiks, nawet jeśli czasem z tej ścieżki zbacza i szuka odświeżenia w innych gatunkach. Wszystko to czyta się naprawdę dobrze, bo poza rozrywką, „Wielkie dni” mają do zaoferowania całkiem sporo głębi. Treść zaangażowana jest w kwestie społeczne, postacie mają całkiem niezłą psychologię, mimo ich przerysowania, a scenarzysta umiejętnie w obyczajową fabułę wplata najróżniejsze dziwne elementy. Całość czyta się naprawdę dobrze, właściwie jednym tchem i, oczywiście, z ochotą na więcej. Tym bardziej, że i szata graficzna naprawdę jest udana. Prosta, cartoonowa i bardzo kolorowa, na pierwszy rzut oka może kojarzyć się z komiksami dla dzieci, ale naprawdę pasuje do „Giant Days”. Dużo w niej uroku, klimat też ma, a przede wszystkim znakomicie, w ekspresyjny sposób oddaje mimikę bohaterów. W skrócie: „Wielkie dni” to świetna rzecz. Dobrze napisana, dobrze zilustrowana. Coś w sam raz dla młodych ludzi u progu dorosłości i dorosłych wciąż pamiętających ten czas. Albo po prostu wszystkich lubiących dobre komedie obyczajowe.
Monika KILIJAŃSKA - Monime.pl
Studenckie życie to wariactwa i imprezy, ale nie każdy jest przygotowany na cięższe czasy, zwane potocznie sesją. Esther tym razem rzeczywiście ma powody do narzekań, bo, oględnie mówiąc, nie poszło jej. Wraca więc do domu, twierdząc, że już na uczelnię nie wróci. Po kłótni z rodzicami postanawia żyć na własny rachunek, ale bez doświadczenia i skończonej szkoły niewiele może. Ot, tyle co licealiści: roznosić gazety czy sprzedawać pączki. Praca nie przynosi jej ani satysfakcji ani pieniędzy. Nie jest jednak sama. Współlokatorki na wieść o jej rezygnacji ze studiów potrafią namówić zmienną w deklaracjach dziewczynę na powrót do Alma Mater, gdzie pojawia się kolejny problem: brak mieszkania studenckiego, romanse Esther (znowu!) i próby radzenia sobie z samotnością przy pomocy Tindera przez Susan. Więcej na https://www.monime.pl/giant-days-przepraszam-ze-cie-zawiodlam-tom-4/