Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
24,99 zł
Jeżeli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, wyświetlana jest najniższa cena od momentu, kiedy produkt pojawił się w sprzedaży.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
24,99 zł
Jeżeli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, wyświetlana jest najniższa cena od momentu, kiedy produkt pojawił się w sprzedaży.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
24,99 zł
Jeżeli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, wyświetlana jest najniższa cena od momentu, kiedy produkt pojawił się w sprzedaży.
Opinie o produkcie (1)
Michał
3 listopada 2023
(PROBABLY) GREAT MILLIONAIRE ONIZUKA
I cyk, dziesiąte „GTO”. I kolejny super tomik, w ogóle ta część to taka rozbrajająca jest na każdym kroku, że nie da się od tego oderwać i chce więcej. Tym bardziej, że sporo rzeczy nie rozwiązuje się w tym miejscu, w tym to, co najważniejsze i teraz poczekać trzeba. No a tego czekania trochę przed nami, bo nie widziałem wśród zapowiedzi by jedenasta część wyszła w tym roku, więc… Ale co tam, cieszmy się, że mamy dziesiątkę, bo wyśmienicie się bawiłem, a poszczególne sceny to już absolutne perełki, które dostarczyły mi niezapomnianych przeżyć.
Onizuka się doigrał. Jest szantażowany i… no w sumie to mu się należało. Ale trzeba jakoś wybrnąć z tej sytuacji, a do tego potrzeba jest pieniędzy i… zabrania klasy na wyprawę do Okinawy. Ale kasy to on akurat nie ma, więc zaczyna kombinować, szukać, oszukiwać i…
Tomik petarda, tyle w temacie. Te zmagania Onizuki, żeby zarobić, a zarobić musi miliony, to już w ogóle jazda na całego i bez trzymanki. Sprzedawanie jelit na metry? Łowienie tuńczyków? A to co…? Sekretny gabinet lekarski szkoły pod jędrnymi brzoskwinkami? Dzieje się, oj dzieje, jak widać. Szalona akcja, jazda bez trzymanki, humor… Ta manga wypełniona jest tekstem, często malutkim (więc super, że Waneko wydaje to jednak w powiększonym formacie, bo przy normalnych rozmiarach tomików mogłoby być ciężko), ale to tekst, który dosłownie porywa, co tu dużo mówić.
Rzecz przede wszystkim jednak humorem stoi, żartami, odniesieniami i w ogóle. I tu ukłon dla tłumaczy, którzy wykonali robotę na wysokim poziomie. Chwała im za to, jak fajnie wszystko dostawali do polskich realiów, jak odnoszą się do rodzimych, kojarzonych przez wszystkich szlagierów i robią wszystko, by rzecz była po prostu jak najlepsza. Ten przekład to taki odpowiednik przekładu „Shreka” tylko w świecie mangi, a to o czymś świadczy. No i coś takiego rzadko się też spotyka – takie zaangażowanie i wniknięcie, jak tu. Tłumacze mogliby dać przypis do oryginału, zostawić jak jest, a nie męczyć i szukać co najlepiej i w jaki sposób. Ale postarali się i to jak cho… roba.
No a autor też się stara. Niby seria oparta wciąż na pakowaniu Onizuki w kolejne tarapaty, ale jednak zrobiona tak, że ten schemat nie tyle nie zużywa się, ile autentycznie fascynuje i ma w sobie moc, która nas porywa. Tym bardziej, że wszystko to jest tak absurdalne, że zdarzyć może się dosłownie wszystko. A jednocześnie udaje mu się tak zagrać kartami, że nawet te absurdy okazują się być przekonujące i satysfakcjonujące nawet, jako coś niemalże mogącego się realnie zdarzyć. Można? Można, ale w seriach wydawanych po latach 90. XX wieku jest tego już zdecydowanie mniej, niż przed laty.
I jeszcze szata graficzna, cała ta dbałość o szczegóły, realizm, ale i przesadną ekspresję, która idealnie wszystkiego dopełnia. No samo się to ogląda, jak i samo się to czyta. Super, że seria została wznowiona po latach.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał
(PROBABLY) GREAT MILLIONAIRE ONIZUKA I cyk, dziesiąte „GTO”. I kolejny super tomik, w ogóle ta część to taka rozbrajająca jest na każdym kroku, że nie da się od tego oderwać i chce więcej. Tym bardziej, że sporo rzeczy nie rozwiązuje się w tym miejscu, w tym to, co najważniejsze i teraz poczekać trzeba. No a tego czekania trochę przed nami, bo nie widziałem wśród zapowiedzi by jedenasta część wyszła w tym roku, więc… Ale co tam, cieszmy się, że mamy dziesiątkę, bo wyśmienicie się bawiłem, a poszczególne sceny to już absolutne perełki, które dostarczyły mi niezapomnianych przeżyć. Onizuka się doigrał. Jest szantażowany i… no w sumie to mu się należało. Ale trzeba jakoś wybrnąć z tej sytuacji, a do tego potrzeba jest pieniędzy i… zabrania klasy na wyprawę do Okinawy. Ale kasy to on akurat nie ma, więc zaczyna kombinować, szukać, oszukiwać i… Tomik petarda, tyle w temacie. Te zmagania Onizuki, żeby zarobić, a zarobić musi miliony, to już w ogóle jazda na całego i bez trzymanki. Sprzedawanie jelit na metry? Łowienie tuńczyków? A to co…? Sekretny gabinet lekarski szkoły pod jędrnymi brzoskwinkami? Dzieje się, oj dzieje, jak widać. Szalona akcja, jazda bez trzymanki, humor… Ta manga wypełniona jest tekstem, często malutkim (więc super, że Waneko wydaje to jednak w powiększonym formacie, bo przy normalnych rozmiarach tomików mogłoby być ciężko), ale to tekst, który dosłownie porywa, co tu dużo mówić. Rzecz przede wszystkim jednak humorem stoi, żartami, odniesieniami i w ogóle. I tu ukłon dla tłumaczy, którzy wykonali robotę na wysokim poziomie. Chwała im za to, jak fajnie wszystko dostawali do polskich realiów, jak odnoszą się do rodzimych, kojarzonych przez wszystkich szlagierów i robią wszystko, by rzecz była po prostu jak najlepsza. Ten przekład to taki odpowiednik przekładu „Shreka” tylko w świecie mangi, a to o czymś świadczy. No i coś takiego rzadko się też spotyka – takie zaangażowanie i wniknięcie, jak tu. Tłumacze mogliby dać przypis do oryginału, zostawić jak jest, a nie męczyć i szukać co najlepiej i w jaki sposób. Ale postarali się i to jak cho… roba. No a autor też się stara. Niby seria oparta wciąż na pakowaniu Onizuki w kolejne tarapaty, ale jednak zrobiona tak, że ten schemat nie tyle nie zużywa się, ile autentycznie fascynuje i ma w sobie moc, która nas porywa. Tym bardziej, że wszystko to jest tak absurdalne, że zdarzyć może się dosłownie wszystko. A jednocześnie udaje mu się tak zagrać kartami, że nawet te absurdy okazują się być przekonujące i satysfakcjonujące nawet, jako coś niemalże mogącego się realnie zdarzyć. Można? Można, ale w seriach wydawanych po latach 90. XX wieku jest tego już zdecydowanie mniej, niż przed laty. I jeszcze szata graficzna, cała ta dbałość o szczegóły, realizm, ale i przesadną ekspresję, która idealnie wszystkiego dopełnia. No samo się to ogląda, jak i samo się to czyta. Super, że seria została wznowiona po latach.