Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
55,00 zł
Jeżeli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, wyświetlana jest najniższa cena od momentu, kiedy produkt pojawił się w sprzedaży.
Opinie o produkcie (1)
Michał Lipka
24 kwietnia 2020
BÓG ŚMIERCI
„Head Lopper” to seria, która debiutowała jako niszowe dzieło wydane własnym sumptem przez Andrew MacLeana, szybko jednak przejęty został przez Image Comics i tak to się zaczęło. O jego sukcesie nie przesadziła ani odkrywczość, bo historia Norgala Dekapitatora to dość typowe fantasy w lekko skandynawskich klimatach, ani nieprzeciętne wykonanie. Co zatem? Trudno do końca orzec, ale to po prostu udana, szalona, bardzo dobrze poprowadzona opowieść, która spodoba się miłośnikom gatunku.
Syn minotaura, egzekutor, dekapitator – Norgal. Wielki wojownik i posiadacz odciętej, ale gadatliwej (i zrzędliwej!) głowy Agathy Błękitnej Wiedźmy, przybywa do Venorii. Tu bowiem ma się wykluć bóg śmierci goblinów, a te ruszają go powitać. Miasto chce się przed nimi bronić, wojna wisi w powietrzu, a szaleństwo narasta. Czym to się zakończy?
Kiedy sięga się po ten album, pierwsze co rzuca się w oczy to bardzo specyficzna szata graficzna, która – trzeba to podkreślić – nie każdego kupi. Kreska jest bardzo prosta, tak samo zresztą jak i kolorystyka, przez co seria kojarzy się m.in. z komiksami Davida B., a jeszcze bardziej z dziełami Mike’a Mignoli. Oczywiście pozostaje bardziej cartoonowa i nieskomplikowana, czasem też i nieco bardziej brudna. Ale nie martwcie się, choć widać tu pewien brak wprawy, a i na dodatek każdy miłośnik opowieści graficznych widział już wiele podobnych ilustracji i, nie ma się co oszukiwać, wiele lepiej wykonanych, „Head Lopper” zdecydowanie ma swój urok i klimat.
Co jednak najważniejsze, opowieść ta po prostu ma w sobie to tzw. „coś”. Coś bliżej nieokreślonego, co przyciąga do komiksu, a potem wciąga w historię, którą opowiada nam autor. Fabuła co prawda nie jest w ogóle nowatorska, niemniej MacLean poprowadził ją w sposób sympatyczny, lekki i o dziwo wciągający. Jest konkretna akcja, dużo walk, spora doza humoru, jeszcze więcej krwi i intryg (na nich zresztą opiera się całość), ale w tym wszystkim nie zabrakło także klimatu. Zabawa z „Head Lopperem” jest więc zadziwiająco dobra, choć nic tak naprawdę, jak sami widzicie, tego nie zapowiadało. Ale na takie „rozczarowanie” nikt nie będzie narzekał.
Wszystko to wieńczy dobre wydanie. Tradycyjnie mamy papier kredowy, dobrą jakość druku, dodatki, świetny przekład i konkretną liczbę stron za przystępną cenę. Miłośnicy komiksów fantasy będą więc zadowoleni. Nawet bardzo.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał Lipka
BÓG ŚMIERCI „Head Lopper” to seria, która debiutowała jako niszowe dzieło wydane własnym sumptem przez Andrew MacLeana, szybko jednak przejęty został przez Image Comics i tak to się zaczęło. O jego sukcesie nie przesadziła ani odkrywczość, bo historia Norgala Dekapitatora to dość typowe fantasy w lekko skandynawskich klimatach, ani nieprzeciętne wykonanie. Co zatem? Trudno do końca orzec, ale to po prostu udana, szalona, bardzo dobrze poprowadzona opowieść, która spodoba się miłośnikom gatunku. Syn minotaura, egzekutor, dekapitator – Norgal. Wielki wojownik i posiadacz odciętej, ale gadatliwej (i zrzędliwej!) głowy Agathy Błękitnej Wiedźmy, przybywa do Venorii. Tu bowiem ma się wykluć bóg śmierci goblinów, a te ruszają go powitać. Miasto chce się przed nimi bronić, wojna wisi w powietrzu, a szaleństwo narasta. Czym to się zakończy? Kiedy sięga się po ten album, pierwsze co rzuca się w oczy to bardzo specyficzna szata graficzna, która – trzeba to podkreślić – nie każdego kupi. Kreska jest bardzo prosta, tak samo zresztą jak i kolorystyka, przez co seria kojarzy się m.in. z komiksami Davida B., a jeszcze bardziej z dziełami Mike’a Mignoli. Oczywiście pozostaje bardziej cartoonowa i nieskomplikowana, czasem też i nieco bardziej brudna. Ale nie martwcie się, choć widać tu pewien brak wprawy, a i na dodatek każdy miłośnik opowieści graficznych widział już wiele podobnych ilustracji i, nie ma się co oszukiwać, wiele lepiej wykonanych, „Head Lopper” zdecydowanie ma swój urok i klimat. Co jednak najważniejsze, opowieść ta po prostu ma w sobie to tzw. „coś”. Coś bliżej nieokreślonego, co przyciąga do komiksu, a potem wciąga w historię, którą opowiada nam autor. Fabuła co prawda nie jest w ogóle nowatorska, niemniej MacLean poprowadził ją w sposób sympatyczny, lekki i o dziwo wciągający. Jest konkretna akcja, dużo walk, spora doza humoru, jeszcze więcej krwi i intryg (na nich zresztą opiera się całość), ale w tym wszystkim nie zabrakło także klimatu. Zabawa z „Head Lopperem” jest więc zadziwiająco dobra, choć nic tak naprawdę, jak sami widzicie, tego nie zapowiadało. Ale na takie „rozczarowanie” nikt nie będzie narzekał. Wszystko to wieńczy dobre wydanie. Tradycyjnie mamy papier kredowy, dobrą jakość druku, dodatki, świetny przekład i konkretną liczbę stron za przystępną cenę. Miłośnicy komiksów fantasy będą więc zadowoleni. Nawet bardzo.