Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
19,99 zł
Jeżeli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, wyświetlana jest najniższa cena od momentu, kiedy produkt pojawił się w sprzedaży.
Opinie o produkcie (3)
Michał Lipka
17 października 2017
FUNKCJONARIUSZE CZY PRZESTĘPCY
„Inspektor Akane Tsunemori”, manga oparta na serialu anime pod wieloma względami przypominającym „Raport Mniejszości” legendarnego autora, Philipa K. Dicka, to lekka, prosta, ale przyjemna lektura dla miłośników opowieści akcji. Szybkie tempo, krwawe pojedynki, nuta wątpliwości moralnych i spora porcja scen, których nie powstydziłby się porządny thriller czy nawet horror, wciągają i nie pozwalają się nudzić. A drugi tom rozwija się w lepszą opowieść, niż można by sądzić po części pierwszej.
Akane Tsunemori jest młodą inspektorką, ale praca jej nie oszczędza. Ledwie zakończyła jedną sprawę, podczas której raniła kolegę po fachu by ratować… przestępcę, a już zmaga się z kolejną zagadką. W fabryce dronów w Hachiouji w ciągu ostatniego roku doszło do czterech zgonów pracowników. Wszyscy zginęli zabici przez sprzęt, który wytwarzają. Kierownik zakładu upiera się, że były to wypadki, jednakże detektywi w to nie wierzą. W trakcie kontroli odkrywają, że pracownicy, dla rozładowania napięcia mają pozwolenie znęcać się nad jednym z kolegów. To pozwala zachować równowagę emocjonalną i nie wywołuje trwałych urazów, ale czy aby na pewno? Zmętnienie psycho-passa tłamszonego pracownika sugeruje, że to on jest winny zbrodni. Istnieje jednak jeszcze jeden podejrzany – kierownik fabryki. Akane daje szansę Kougamiemu zbadania sprawy na własną rękę, ale z tego powodu oboje znajdą się w wielkim niebezpieczeństwie…
To jednak dopiero początek problemów, z jakimi przyjdzie im się zmierzyć. Akane chce bowiem poznać i zrozumieć kolegę, jednak sprzeczne sygnały, jakie od niego odbiera, powodują zmieszanie. Jakby tego było mało, kolejna sprawa, którą muszą się zająć dotyczy zniknięcia bez śladu pewnego mężczyzny. W świecie, w którym nie można zaginąć, takie przypadki są czymś naprawdę niezwykłym, a śledztwo prowadzi ich do poszukiwania zbrodniarza podszywającego się pod służbowy awatar zaginionego…
Co sprawia, że drugi tom „Akane…” jest lepszy od poprzednika? Przede wszystkim większa liczba zagadek i brutalności. Thriller, czy to w odmianie techno, czy też jakiejkolwiek innej, powinien albo budować duże napięcie, albo skupić się właśnie na elementach gatunkowych i wycisnąć z nich jak najwięcej. Lekkość niniejszej mangi i jej skupienie na akcji wykluczaj to pierwsze, ale sceny ze specyficznie spreparowanymi ofiarami robią wrażenie, tym bardziej, że są zarazem takie… hmm… delikatne? To chyba najlepsze określenie.
Odrobinę zgrzyta natomiast fakt, że zagadki zostają szybko rozwiązane i często nie zaskakują. Zważywszy jednak na fakt, że mamy tu do czynienia głównie z opowieścią akcji, skupioną na relacjach między bohaterami i kwestii jak łatwo z inspektora stać się przestępcą, nie jest to jakiś duży zarzut. Ot coś, co warto zauważyć. „Akane…” to po prostu lekka, prosta, szybka w odbiorze i przyjemna seria. Coś dla osób chcących rozerwać się w niezobowiązujący sposób.
Michał Lipka
17 października 2017
FUNKCJONARIUSZE CZY PRZESTĘPCY
„Inspektor Akane Tsunemori”, manga oparta na serialu anime pod wieloma względami przypominającym „Raport Mniejszości” legendarnego autora, Philipa K. Dicka, to lekka, prosta, ale przyjemna lektura dla miłośników opowieści akcji. Szybkie tempo, krwawe pojedynki, nuta wątpliwości moralnych i spora porcja scen, których nie powstydziłby się porządny thriller czy nawet horror, wciągają i nie pozwalają się nudzić. A drugi tom rozwija się w lepszą opowieść, niż można by sądzić po części pierwszej.
Akane Tsunemori jest młodą inspektorką, ale praca jej nie oszczędza. Ledwie zakończyła jedną sprawę, podczas której raniła kolegę po fachu by ratować… przestępcę, a już zmaga się z kolejną zagadką. W fabryce dronów w Hachiouji w ciągu ostatniego roku doszło do czterech zgonów pracowników. Wszyscy zginęli zabici przez sprzęt, który wytwarzają. Kierownik zakładu upiera się, że były to wypadki, jednakże detektywi w to nie wierzą. W trakcie kontroli odkrywają, że pracownicy, dla rozładowania napięcia mają pozwolenie znęcać się nad jednym z kolegów. To pozwala zachować równowagę emocjonalną i nie wywołuje trwałych urazów, ale czy aby na pewno? Zmętnienie psycho-passa tłamszonego pracownika sugeruje, że to on jest winny zbrodni. Istnieje jednak jeszcze jeden podejrzany – kierownik fabryki. Akane daje szansę Kougamiemu zbadania sprawy na własną rękę, ale z tego powodu oboje znajdą się w wielkim niebezpieczeństwie…
To jednak dopiero początek problemów, z jakimi przyjdzie im się zmierzyć. Akane chce bowiem poznać i zrozumieć kolegę, jednak sprzeczne sygnały, jakie od niego odbiera, powodują zmieszanie. Jakby tego było mało, kolejna sprawa, którą muszą się zająć dotyczy zniknięcia bez śladu pewnego mężczyzny. W świecie, w którym nie można zaginąć, takie przypadki są czymś naprawdę niezwykłym, a śledztwo prowadzi ich do poszukiwania zbrodniarza podszywającego się pod służbowy awatar zaginionego…
Co sprawia, że drugi tom „Akane…” jest lepszy od poprzednika? Przede wszystkim większa liczba zagadek i brutalności. Thriller, czy to w odmianie techno, czy też jakiejkolwiek innej, powinien albo budować duże napięcie, albo skupić się właśnie na elementach gatunkowych i wycisnąć z nich jak najwięcej. Lekkość niniejszej mangi i jej skupienie na akcji wykluczaj to pierwsze, ale sceny ze specyficznie spreparowanymi ofiarami robią wrażenie, tym bardziej, że są zarazem takie… hmm… delikatne? To chyba najlepsze określenie.
Odrobinę zgrzyta natomiast fakt, że zagadki zostają szybko rozwiązane i często nie zaskakują. Zważywszy jednak na fakt, że mamy tu do czynienia głównie z opowieścią akcji, skupioną na relacjach między bohaterami i kwestii jak łatwo z inspektora stać się przestępcą, nie jest to jakiś duży zarzut. Ot coś, co warto zauważyć. „Akane…” to po prostu lekka, prosta, szybka w odbiorze i przyjemna seria. Coś dla osób chcących rozerwać się w niezobowiązujący sposób.
Kosz z Książkami
7 stycznia 2018
Ponownie zapraszamy do świata rządzącego przez Sybillę, system który ocenia ludzkie dusze za pomocą liczb, definiując ich przydatność dla reszty społeczeństwa i wyznaczając sposób życia każdej jednostki. Jednak nawet w idealnym świecie zdarzają się czarne owce i to właśnie z nimi będzie musiała sobie poradzić młoda Inspektor Akane Tsunemori.
Tom drugi kontynuuje dochodzenie rozpoczęte w fabryce dronów, izolacja tego miejsca utrudnia zespołowi śledztwo, tym bardziej iż między młodą inspektor Akane, a inspektorem Ginozą pojawiają spięcia związane z traktowaniem egzekutorów. Czy można ich traktować jak ludzi? Kto ma rację i czy naiwna Akane poradzi sobie w walce z przestępcami?
Kolejne tomy przynoszą ze sobą nowe sprawy do rozwiązania, w tym tajemniczej sprawy awatarów, które wciąż są aktywne w sieci, a których właściciele zginęli w tajemniczych okolicznościach oraz “artysty”, które swoje chore dzieła tworzy przy pomocy odpowiednio spreparowanych ciał. Co jednak ważniejsze zaczynają się pojawiać powiązania między poszczególnymi dochodzeniami, a na wierzch wychodzą niedokończone sprawy z przeszłości, o których rozmowa rozdrapuje niezagojone jeszcze rany. Mówiąc krótko całość nabiera rozmachu i nie mogę się doczekać jaki będzie finał tego wszystkiego.
Tak jak w przypadku pierwszego tomu wewnątrz tomiku znajduje się rozkładana plansza z kolorową ilustracją z bohaterami mangi, dodatkowo każdy tom otwiera również streszczenie poprzednich wydarzeń oraz spis postaci.
Inspektor Akane Tsunemori to jedna z najciekawszych serii detektywistycznych jakie miałam okazję czytać. Świat rządzony przez Sybillę wciągnął mnie bez reszty, a w połączeniu z ciekawymi bohaterami, dobrze prowadzoną fabułą i przepiękną kreską czyni dla mnie to jedną z lepszych pozycji obecnie wychodzących na rynku mangowym. Zdecydowanie warto się zapoznać.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał Lipka
FUNKCJONARIUSZE CZY PRZESTĘPCY „Inspektor Akane Tsunemori”, manga oparta na serialu anime pod wieloma względami przypominającym „Raport Mniejszości” legendarnego autora, Philipa K. Dicka, to lekka, prosta, ale przyjemna lektura dla miłośników opowieści akcji. Szybkie tempo, krwawe pojedynki, nuta wątpliwości moralnych i spora porcja scen, których nie powstydziłby się porządny thriller czy nawet horror, wciągają i nie pozwalają się nudzić. A drugi tom rozwija się w lepszą opowieść, niż można by sądzić po części pierwszej. Akane Tsunemori jest młodą inspektorką, ale praca jej nie oszczędza. Ledwie zakończyła jedną sprawę, podczas której raniła kolegę po fachu by ratować… przestępcę, a już zmaga się z kolejną zagadką. W fabryce dronów w Hachiouji w ciągu ostatniego roku doszło do czterech zgonów pracowników. Wszyscy zginęli zabici przez sprzęt, który wytwarzają. Kierownik zakładu upiera się, że były to wypadki, jednakże detektywi w to nie wierzą. W trakcie kontroli odkrywają, że pracownicy, dla rozładowania napięcia mają pozwolenie znęcać się nad jednym z kolegów. To pozwala zachować równowagę emocjonalną i nie wywołuje trwałych urazów, ale czy aby na pewno? Zmętnienie psycho-passa tłamszonego pracownika sugeruje, że to on jest winny zbrodni. Istnieje jednak jeszcze jeden podejrzany – kierownik fabryki. Akane daje szansę Kougamiemu zbadania sprawy na własną rękę, ale z tego powodu oboje znajdą się w wielkim niebezpieczeństwie… To jednak dopiero początek problemów, z jakimi przyjdzie im się zmierzyć. Akane chce bowiem poznać i zrozumieć kolegę, jednak sprzeczne sygnały, jakie od niego odbiera, powodują zmieszanie. Jakby tego było mało, kolejna sprawa, którą muszą się zająć dotyczy zniknięcia bez śladu pewnego mężczyzny. W świecie, w którym nie można zaginąć, takie przypadki są czymś naprawdę niezwykłym, a śledztwo prowadzi ich do poszukiwania zbrodniarza podszywającego się pod służbowy awatar zaginionego… Co sprawia, że drugi tom „Akane…” jest lepszy od poprzednika? Przede wszystkim większa liczba zagadek i brutalności. Thriller, czy to w odmianie techno, czy też jakiejkolwiek innej, powinien albo budować duże napięcie, albo skupić się właśnie na elementach gatunkowych i wycisnąć z nich jak najwięcej. Lekkość niniejszej mangi i jej skupienie na akcji wykluczaj to pierwsze, ale sceny ze specyficznie spreparowanymi ofiarami robią wrażenie, tym bardziej, że są zarazem takie… hmm… delikatne? To chyba najlepsze określenie. Odrobinę zgrzyta natomiast fakt, że zagadki zostają szybko rozwiązane i często nie zaskakują. Zważywszy jednak na fakt, że mamy tu do czynienia głównie z opowieścią akcji, skupioną na relacjach między bohaterami i kwestii jak łatwo z inspektora stać się przestępcą, nie jest to jakiś duży zarzut. Ot coś, co warto zauważyć. „Akane…” to po prostu lekka, prosta, szybka w odbiorze i przyjemna seria. Coś dla osób chcących rozerwać się w niezobowiązujący sposób.
Michał Lipka
FUNKCJONARIUSZE CZY PRZESTĘPCY „Inspektor Akane Tsunemori”, manga oparta na serialu anime pod wieloma względami przypominającym „Raport Mniejszości” legendarnego autora, Philipa K. Dicka, to lekka, prosta, ale przyjemna lektura dla miłośników opowieści akcji. Szybkie tempo, krwawe pojedynki, nuta wątpliwości moralnych i spora porcja scen, których nie powstydziłby się porządny thriller czy nawet horror, wciągają i nie pozwalają się nudzić. A drugi tom rozwija się w lepszą opowieść, niż można by sądzić po części pierwszej. Akane Tsunemori jest młodą inspektorką, ale praca jej nie oszczędza. Ledwie zakończyła jedną sprawę, podczas której raniła kolegę po fachu by ratować… przestępcę, a już zmaga się z kolejną zagadką. W fabryce dronów w Hachiouji w ciągu ostatniego roku doszło do czterech zgonów pracowników. Wszyscy zginęli zabici przez sprzęt, który wytwarzają. Kierownik zakładu upiera się, że były to wypadki, jednakże detektywi w to nie wierzą. W trakcie kontroli odkrywają, że pracownicy, dla rozładowania napięcia mają pozwolenie znęcać się nad jednym z kolegów. To pozwala zachować równowagę emocjonalną i nie wywołuje trwałych urazów, ale czy aby na pewno? Zmętnienie psycho-passa tłamszonego pracownika sugeruje, że to on jest winny zbrodni. Istnieje jednak jeszcze jeden podejrzany – kierownik fabryki. Akane daje szansę Kougamiemu zbadania sprawy na własną rękę, ale z tego powodu oboje znajdą się w wielkim niebezpieczeństwie… To jednak dopiero początek problemów, z jakimi przyjdzie im się zmierzyć. Akane chce bowiem poznać i zrozumieć kolegę, jednak sprzeczne sygnały, jakie od niego odbiera, powodują zmieszanie. Jakby tego było mało, kolejna sprawa, którą muszą się zająć dotyczy zniknięcia bez śladu pewnego mężczyzny. W świecie, w którym nie można zaginąć, takie przypadki są czymś naprawdę niezwykłym, a śledztwo prowadzi ich do poszukiwania zbrodniarza podszywającego się pod służbowy awatar zaginionego… Co sprawia, że drugi tom „Akane…” jest lepszy od poprzednika? Przede wszystkim większa liczba zagadek i brutalności. Thriller, czy to w odmianie techno, czy też jakiejkolwiek innej, powinien albo budować duże napięcie, albo skupić się właśnie na elementach gatunkowych i wycisnąć z nich jak najwięcej. Lekkość niniejszej mangi i jej skupienie na akcji wykluczaj to pierwsze, ale sceny ze specyficznie spreparowanymi ofiarami robią wrażenie, tym bardziej, że są zarazem takie… hmm… delikatne? To chyba najlepsze określenie. Odrobinę zgrzyta natomiast fakt, że zagadki zostają szybko rozwiązane i często nie zaskakują. Zważywszy jednak na fakt, że mamy tu do czynienia głównie z opowieścią akcji, skupioną na relacjach między bohaterami i kwestii jak łatwo z inspektora stać się przestępcą, nie jest to jakiś duży zarzut. Ot coś, co warto zauważyć. „Akane…” to po prostu lekka, prosta, szybka w odbiorze i przyjemna seria. Coś dla osób chcących rozerwać się w niezobowiązujący sposób.
Kosz z Książkami
Ponownie zapraszamy do świata rządzącego przez Sybillę, system który ocenia ludzkie dusze za pomocą liczb, definiując ich przydatność dla reszty społeczeństwa i wyznaczając sposób życia każdej jednostki. Jednak nawet w idealnym świecie zdarzają się czarne owce i to właśnie z nimi będzie musiała sobie poradzić młoda Inspektor Akane Tsunemori. Tom drugi kontynuuje dochodzenie rozpoczęte w fabryce dronów, izolacja tego miejsca utrudnia zespołowi śledztwo, tym bardziej iż między młodą inspektor Akane, a inspektorem Ginozą pojawiają spięcia związane z traktowaniem egzekutorów. Czy można ich traktować jak ludzi? Kto ma rację i czy naiwna Akane poradzi sobie w walce z przestępcami? Kolejne tomy przynoszą ze sobą nowe sprawy do rozwiązania, w tym tajemniczej sprawy awatarów, które wciąż są aktywne w sieci, a których właściciele zginęli w tajemniczych okolicznościach oraz “artysty”, które swoje chore dzieła tworzy przy pomocy odpowiednio spreparowanych ciał. Co jednak ważniejsze zaczynają się pojawiać powiązania między poszczególnymi dochodzeniami, a na wierzch wychodzą niedokończone sprawy z przeszłości, o których rozmowa rozdrapuje niezagojone jeszcze rany. Mówiąc krótko całość nabiera rozmachu i nie mogę się doczekać jaki będzie finał tego wszystkiego. Tak jak w przypadku pierwszego tomu wewnątrz tomiku znajduje się rozkładana plansza z kolorową ilustracją z bohaterami mangi, dodatkowo każdy tom otwiera również streszczenie poprzednich wydarzeń oraz spis postaci. Inspektor Akane Tsunemori to jedna z najciekawszych serii detektywistycznych jakie miałam okazję czytać. Świat rządzony przez Sybillę wciągnął mnie bez reszty, a w połączeniu z ciekawymi bohaterami, dobrze prowadzoną fabułą i przepiękną kreską czyni dla mnie to jedną z lepszych pozycji obecnie wychodzących na rynku mangowym. Zdecydowanie warto się zapoznać.