Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Koszty dostawy
Cena nie zawiera ewentualnych kosztów płatności
Kraj wysyłki:
Opinie o produkcie (1)
Michał Lipka
27 listopada 2019
MAGICAL GIRLS OF CEPHIRO
Druga seria „Magic Knight Rayearth” zaczyna się rozkręcać. I jednocześnie powoli dobiega już końca, bo to przecież przedostatni tom – przedostatni dla niej, jak i całego tytułu. Szkoda, bo to kawał bardzo dobrej mangi mecha-fantasy, która spodoba się i nastoletnim, i dorosłym odbiorcom, niezależnie od płci. Ale trzeba się cieszyć tym, że możemy czytać ją po polsku i na dodatek w tak znakomitym, jak to wydaniu.
„Położę kres legendzie o magicznych rycerzach”.
Hikru, Umi i Fuu powróciły do Cephiro by jeszcze raz pomóc magicznej krainie, którą ostatnie wydarzenia odmieniły nie do poznania. Ale i one same też się zmieniły. Jak poradzą sobie jednak z nowym, nieoczekiwanym zadaniem? Gdy w Cephiro trwa walka o to, kto zostanie nowym filarem tego miejsca i zmieni je zgodnie ze swoimi marzeniami i wizjami, są tacy, którzy chcą raz na zawsze położyć kres dziejom magicznych rycerzy. Komu można w tej sytuacji zaufać? I świadkiem jakich wydarzeń staną się nasze dzielne dziewczyny?
Po pierwszej serii „MKR”, która zamknęła się w trzech tomach, ciąg dalszy to opowieść nawet lepsza, niż początkowe epizody. Te pierwsze tomiki stosunkowo lekkie i bajkowe, skończyły się bardzo szybko i pozostawiły po sobie niedosyt. Druga seria, choć nie zatraciła obu tych cech, stała się nieco bardziej sentymentalna. Jednocześnie zachowała wszystkie pozostałe elementy „Magic Knight Rayearth” – od dynamizmu i walk, przez urok i humor, po nieco mroku i krwawych scen. Czytanie całości niezmiennie więc przypomina mi oglądanie „Czarodziejki z Księżyca”, choć obie opowieści leżą od siebie dość daleko.
Ale chociaż fabuła jest udana, prawdziwą gwiazdą całości jednak niezmiennie pozostają ilustracje. Podobne do tych z „X” tych samych autorek, a więc mroczne, szczegółowe, bardzo dynamiczne, pełne detali i z mnóstwem efektów, wpadają w oko. W odróżnieniu jednak od flagowego tytuły Clampa, „Magic Knight Rayearth” zawiera wiele lżejszych, prostszych i bardziej cartoonowych elementów, sporo humoru i uroku, a także lekkości. Nie ma tu też wszędobylskiej symboliki i takiego nagromadzenia ciemności, choć jednocześnie całość pozostaje dość mroczna w swej tonacji.
I chociaż z dwóch wydawanych obecnie serii „Clampa” wolę „Card Captor Sakurę”, „Magic Knight Rayearth” polecam gorąco Waszej uwadze. To świetna, nastrojowa rozrywka, do której chętnie się wraca. Oby wydawca nie poprzestał na tych dwóch tytułach i zaserwował nam jeszcze jakieś cykle czterech utalentowanych mangaczek. Chyba żaden fan japońskich komiksów nie byłby zawiedziony.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał Lipka
MAGICAL GIRLS OF CEPHIRO Druga seria „Magic Knight Rayearth” zaczyna się rozkręcać. I jednocześnie powoli dobiega już końca, bo to przecież przedostatni tom – przedostatni dla niej, jak i całego tytułu. Szkoda, bo to kawał bardzo dobrej mangi mecha-fantasy, która spodoba się i nastoletnim, i dorosłym odbiorcom, niezależnie od płci. Ale trzeba się cieszyć tym, że możemy czytać ją po polsku i na dodatek w tak znakomitym, jak to wydaniu. „Położę kres legendzie o magicznych rycerzach”. Hikru, Umi i Fuu powróciły do Cephiro by jeszcze raz pomóc magicznej krainie, którą ostatnie wydarzenia odmieniły nie do poznania. Ale i one same też się zmieniły. Jak poradzą sobie jednak z nowym, nieoczekiwanym zadaniem? Gdy w Cephiro trwa walka o to, kto zostanie nowym filarem tego miejsca i zmieni je zgodnie ze swoimi marzeniami i wizjami, są tacy, którzy chcą raz na zawsze położyć kres dziejom magicznych rycerzy. Komu można w tej sytuacji zaufać? I świadkiem jakich wydarzeń staną się nasze dzielne dziewczyny? Po pierwszej serii „MKR”, która zamknęła się w trzech tomach, ciąg dalszy to opowieść nawet lepsza, niż początkowe epizody. Te pierwsze tomiki stosunkowo lekkie i bajkowe, skończyły się bardzo szybko i pozostawiły po sobie niedosyt. Druga seria, choć nie zatraciła obu tych cech, stała się nieco bardziej sentymentalna. Jednocześnie zachowała wszystkie pozostałe elementy „Magic Knight Rayearth” – od dynamizmu i walk, przez urok i humor, po nieco mroku i krwawych scen. Czytanie całości niezmiennie więc przypomina mi oglądanie „Czarodziejki z Księżyca”, choć obie opowieści leżą od siebie dość daleko. Ale chociaż fabuła jest udana, prawdziwą gwiazdą całości jednak niezmiennie pozostają ilustracje. Podobne do tych z „X” tych samych autorek, a więc mroczne, szczegółowe, bardzo dynamiczne, pełne detali i z mnóstwem efektów, wpadają w oko. W odróżnieniu jednak od flagowego tytuły Clampa, „Magic Knight Rayearth” zawiera wiele lżejszych, prostszych i bardziej cartoonowych elementów, sporo humoru i uroku, a także lekkości. Nie ma tu też wszędobylskiej symboliki i takiego nagromadzenia ciemności, choć jednocześnie całość pozostaje dość mroczna w swej tonacji. I chociaż z dwóch wydawanych obecnie serii „Clampa” wolę „Card Captor Sakurę”, „Magic Knight Rayearth” polecam gorąco Waszej uwadze. To świetna, nastrojowa rozrywka, do której chętnie się wraca. Oby wydawca nie poprzestał na tych dwóch tytułach i zaserwował nam jeszcze jakieś cykle czterech utalentowanych mangaczek. Chyba żaden fan japońskich komiksów nie byłby zawiedziony.