Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
18,39 zł
Jeżeli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, wyświetlana jest najniższa cena od momentu, kiedy produkt pojawił się w sprzedaży.
Opinie o produkcie (1)
Michał Lipka
8 lutego 2021
ZABÓJCZA MANGA
„Kimetsu no Yaiba”, czy jak wolicie „Miecz zabójcy demonów”, to jeden z największych mangowych sukcesów ostatnich lat. Potwierdzają to nie tylko rankingi popularności i ilość czytelników, ale też i mający swoją premierę nie tak dawno temu film kinowy, który pobił wszelkie rekordy popularności, strącając z podium nawet obrazy Makoto Shinkaia i stając się najlepiej zarabiającym japońskim filmem w dziejach. Cieszy więc fakt, że serię mangową możemy regularnie czytać po polsku. Tym bardziej, że jest to jednocześnie kawał naprawdę świetnego komiksu z pogranicza akcji i fantastyki.
Walka z pajęczym demonem, choć koszmarnie trudna, okazała się wcale nie najgorszym, co czeka na naszych bohaterów. Oto bowiem Shinobu zamierza zająć się Nezuko i tak rodzeństwo zostaje schwytane, a Tanjirou trafia do siedziby głównej organizacji, gdzie ma się odbyć nad nim sąd. Najlepsi, najwyżej postawieni łowcy demonów mają skazać go za podróżowanie z przemienioną w demona siostrą. Ale nikt z nich nie ma najmniejszego pojęcia, co się wkrótce wydarzy!
„Miecz zabójcy demonów” to na pierwszy rzut oka niepozorna manga. Kolejny shounen o bohaterze-wybrańcu, który musi zmierzyć się z przeciwnościami losu i toczyć kolejne pojedynki na drodze do osiągnięcia wymarzonego celu. Na dodatek jakiś bardziej stonowany, mniej epatujący dynamizmem i samymi bitwami, a bardziej skupiający się na klimacie. To mogło się nie udać, bo shouneny to najpopularniejszy gatunek mangi i trudno zliczyć jego przedstawicieli, których przecież nieprzerwanie przybywa. A jednak udało się. Niby typowe, ale nietypowe podejście, pewna leniwość, połączona z niesamowitym nastrojem sprawiły, że na chwilę obecną seria, choć zakończona na 23 tomach, znajduje się w czołówce najlepiej sprzedających się mang w dziejach (120 milionów egzemplarzy!). Robi wrażenie.
A na tym przecież nie koniec. Film kinowy w chwili obecnej nosi tytuły najlepiej zarabiającego filmu w dziejach Japonii, najlepiej zarabiającego anime i filmu japońskiego w ogóle, przyniósł też największe zyski z wszystkich filmów animowanych w roku 2020, trafiając na czwarte miejsce najlepiej sprzedających się hitów kinowych minionego roku… itd., itd. Długo można by jeszcze wymieniać, ale to chyba wie każdy miłośnik mangi i anime, który interesuje się tym, co dzieje się na świecie. Ale nie ma się co dziwić tak ciepłemu przyjęciu, bo „Kimetsu na Yaiba” to po prostu świetna manga. O jej najważniejszych cechach pisałem już powyżej, ale warto dodać też trafiony humor, znakomite pomysły, mieszanie różnych typów fantastyki, od fantasy zaczynając, na rasowym horrorze skończywszy, a wszystko to w dynamicznym bitewniaku…
… który jest jednocześnie świetnie narysowany. Mocno klasyczna kreska, sporo czerni, dużo prostoty, połączonej z ujmująco wykreowanym światem, daje nam nastrojową rozrywkę, która wnosi sporo świeżości do shounenów. I nie pozwala nudzić się ani przez chwilę. Warto więc ją poznać i szkoda tylko, że film rozwijający uniwersum (jak wszystkie popularne na świecie anime) omenie polskie kina.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał Lipka
ZABÓJCZA MANGA „Kimetsu no Yaiba”, czy jak wolicie „Miecz zabójcy demonów”, to jeden z największych mangowych sukcesów ostatnich lat. Potwierdzają to nie tylko rankingi popularności i ilość czytelników, ale też i mający swoją premierę nie tak dawno temu film kinowy, który pobił wszelkie rekordy popularności, strącając z podium nawet obrazy Makoto Shinkaia i stając się najlepiej zarabiającym japońskim filmem w dziejach. Cieszy więc fakt, że serię mangową możemy regularnie czytać po polsku. Tym bardziej, że jest to jednocześnie kawał naprawdę świetnego komiksu z pogranicza akcji i fantastyki. Walka z pajęczym demonem, choć koszmarnie trudna, okazała się wcale nie najgorszym, co czeka na naszych bohaterów. Oto bowiem Shinobu zamierza zająć się Nezuko i tak rodzeństwo zostaje schwytane, a Tanjirou trafia do siedziby głównej organizacji, gdzie ma się odbyć nad nim sąd. Najlepsi, najwyżej postawieni łowcy demonów mają skazać go za podróżowanie z przemienioną w demona siostrą. Ale nikt z nich nie ma najmniejszego pojęcia, co się wkrótce wydarzy! „Miecz zabójcy demonów” to na pierwszy rzut oka niepozorna manga. Kolejny shounen o bohaterze-wybrańcu, który musi zmierzyć się z przeciwnościami losu i toczyć kolejne pojedynki na drodze do osiągnięcia wymarzonego celu. Na dodatek jakiś bardziej stonowany, mniej epatujący dynamizmem i samymi bitwami, a bardziej skupiający się na klimacie. To mogło się nie udać, bo shouneny to najpopularniejszy gatunek mangi i trudno zliczyć jego przedstawicieli, których przecież nieprzerwanie przybywa. A jednak udało się. Niby typowe, ale nietypowe podejście, pewna leniwość, połączona z niesamowitym nastrojem sprawiły, że na chwilę obecną seria, choć zakończona na 23 tomach, znajduje się w czołówce najlepiej sprzedających się mang w dziejach (120 milionów egzemplarzy!). Robi wrażenie. A na tym przecież nie koniec. Film kinowy w chwili obecnej nosi tytuły najlepiej zarabiającego filmu w dziejach Japonii, najlepiej zarabiającego anime i filmu japońskiego w ogóle, przyniósł też największe zyski z wszystkich filmów animowanych w roku 2020, trafiając na czwarte miejsce najlepiej sprzedających się hitów kinowych minionego roku… itd., itd. Długo można by jeszcze wymieniać, ale to chyba wie każdy miłośnik mangi i anime, który interesuje się tym, co dzieje się na świecie. Ale nie ma się co dziwić tak ciepłemu przyjęciu, bo „Kimetsu na Yaiba” to po prostu świetna manga. O jej najważniejszych cechach pisałem już powyżej, ale warto dodać też trafiony humor, znakomite pomysły, mieszanie różnych typów fantastyki, od fantasy zaczynając, na rasowym horrorze skończywszy, a wszystko to w dynamicznym bitewniaku… … który jest jednocześnie świetnie narysowany. Mocno klasyczna kreska, sporo czerni, dużo prostoty, połączonej z ujmująco wykreowanym światem, daje nam nastrojową rozrywkę, która wnosi sporo świeżości do shounenów. I nie pozwala nudzić się ani przez chwilę. Warto więc ją poznać i szkoda tylko, że film rozwijający uniwersum (jak wszystkie popularne na świecie anime) omenie polskie kina.