Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
18,39 zł
Jeżeli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, wyświetlana jest najniższa cena od momentu, kiedy produkt pojawił się w sprzedaży.
Opinie o produkcie (1)
Michał Lipka
22 kwietnia 2020
JAK POWSTAJE SHOUJO
Przyznam, że nie tego spodziewałem się po „Nozakim”. Sięgając po mangę miałem nadzieję na coś zbliżonego do uwielbianego przeze mnie „Bakumana”, tymczasem okazało się, że mam tu do czynienia z mangą w formacie yonkoma, której bliżej do „Psów na mangę”, niż czegokolwiek innego. Ale to nie znaczy, że się zawiodłem, bo „Mistrz romansu” to kawał sympatycznej lektury komediowej na odprężenie, którą czyta się szybko i z przyjemnością.
Poznajcie Nozakiego. Wydawałoby się, że to zwykły licealista, chłopak jakich wiele, dodatkowo trochę cha… nieokrzesany. Może i diament ktoś by w nim dostrzegł, ale szlifowania na pierwszy rzut oka byłoby tu sporo. I oto okazuje się, że ktoś taki nie dość, iż jest mangaką, to jeszcze tworzy niewinniutkie szojki!
I tu na scenę wkracza ona. Chiyo Sakura to jego koleżanka ze szkoły i fanka jego mang, która postanawia wyznać mu miłość. Szybko okazuje się, że wszystko idzie zupełnie nie tak, jak by tego oczekiwała romantyczna dziewoja, bo zamiast dostać jego, jako chłopaka, dostaje u niego… angaż do roli asystentki. Tak zaczyna się ich wspólna zabawa w mangę, z której… No właśnie, jak myślicie, co może wyniknąć?
Dużo dobrej zabawy, oczywiście. A co, myśleliście, że napiszę w tym miejscu, że piękna i romantyczna miłość nad deską kreślarską? W sumie może i tak będzie, wiecie sami, ale tego już będziecie musieli dowiedzieć się z mangi. Nie ważne jednak czy rzecz zaskoczy, czy będzie przewidywalna, jak to shoujo/shounen, romans czy inne takie, zabawa i tak jest udana, choć jak pisałem na wstępie, różna od tego, czego oczekiwałem.
A oczekiwałem rzeczy z rozbudowaną fabułą, tymczasem dostałem yonkomę – dla niewtajemniczonych jest to manga, której każda strona składa się z czterech kadrów, i te cztery kadry w tym wypadku składają się na pojedynczy skecz. Łączą się one w większą całość, ale wiecie co mam na myśli. Co nie znaczy, że ta forma jest zła. Z yonkomą jest, jak z europejskimi komiksami typu „Sisters”, gdzie każda strona to oddzielna humoreska albo bardziej adekwatnie z paskami prasowymi. Wszystkie trzy mają jeden wspólny mianownik – dostarczają szybkiej rozrywki czytelnikowi, który nie ma zbyt wiele czasu i po prostu rzuci na coś chwilę okiem.
Ale i jako cały tomik „Nozaki” to dobra rozrywka. Śmieszy, nie jest głupi, bywa sympatyczny, a zresztą czytanie o rysowaniu mangi zawsze jest przyjemne. Do tego dochodzi udana szata graficzna, wcale nie uproszczona i mająca swój urok i tradycyjnie dobre wydanie. Chcecie mangi do pośmiania się? Romansu? I kulis pracy mangaki ukazanych w krzywym zwierciadle? To pozycja dla Was.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał Lipka
JAK POWSTAJE SHOUJO Przyznam, że nie tego spodziewałem się po „Nozakim”. Sięgając po mangę miałem nadzieję na coś zbliżonego do uwielbianego przeze mnie „Bakumana”, tymczasem okazało się, że mam tu do czynienia z mangą w formacie yonkoma, której bliżej do „Psów na mangę”, niż czegokolwiek innego. Ale to nie znaczy, że się zawiodłem, bo „Mistrz romansu” to kawał sympatycznej lektury komediowej na odprężenie, którą czyta się szybko i z przyjemnością. Poznajcie Nozakiego. Wydawałoby się, że to zwykły licealista, chłopak jakich wiele, dodatkowo trochę cha… nieokrzesany. Może i diament ktoś by w nim dostrzegł, ale szlifowania na pierwszy rzut oka byłoby tu sporo. I oto okazuje się, że ktoś taki nie dość, iż jest mangaką, to jeszcze tworzy niewinniutkie szojki! I tu na scenę wkracza ona. Chiyo Sakura to jego koleżanka ze szkoły i fanka jego mang, która postanawia wyznać mu miłość. Szybko okazuje się, że wszystko idzie zupełnie nie tak, jak by tego oczekiwała romantyczna dziewoja, bo zamiast dostać jego, jako chłopaka, dostaje u niego… angaż do roli asystentki. Tak zaczyna się ich wspólna zabawa w mangę, z której… No właśnie, jak myślicie, co może wyniknąć? Dużo dobrej zabawy, oczywiście. A co, myśleliście, że napiszę w tym miejscu, że piękna i romantyczna miłość nad deską kreślarską? W sumie może i tak będzie, wiecie sami, ale tego już będziecie musieli dowiedzieć się z mangi. Nie ważne jednak czy rzecz zaskoczy, czy będzie przewidywalna, jak to shoujo/shounen, romans czy inne takie, zabawa i tak jest udana, choć jak pisałem na wstępie, różna od tego, czego oczekiwałem. A oczekiwałem rzeczy z rozbudowaną fabułą, tymczasem dostałem yonkomę – dla niewtajemniczonych jest to manga, której każda strona składa się z czterech kadrów, i te cztery kadry w tym wypadku składają się na pojedynczy skecz. Łączą się one w większą całość, ale wiecie co mam na myśli. Co nie znaczy, że ta forma jest zła. Z yonkomą jest, jak z europejskimi komiksami typu „Sisters”, gdzie każda strona to oddzielna humoreska albo bardziej adekwatnie z paskami prasowymi. Wszystkie trzy mają jeden wspólny mianownik – dostarczają szybkiej rozrywki czytelnikowi, który nie ma zbyt wiele czasu i po prostu rzuci na coś chwilę okiem. Ale i jako cały tomik „Nozaki” to dobra rozrywka. Śmieszy, nie jest głupi, bywa sympatyczny, a zresztą czytanie o rysowaniu mangi zawsze jest przyjemne. Do tego dochodzi udana szata graficzna, wcale nie uproszczona i mająca swój urok i tradycyjnie dobre wydanie. Chcecie mangi do pośmiania się? Romansu? I kulis pracy mangaki ukazanych w krzywym zwierciadle? To pozycja dla Was.