Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
SZKOLNE PRZYGODY
I piąty – i na razie ostatni, bo tyle na chwilę obecną wyszło w Japonii – tomik „My Hero Academia. Akademia bohaterów: Team-up mission” pojawił się na sklepowych półkach. No i wiadomo, kto lubi główny cykl i ma ochotę na więcej, sięga, bo to porcja pobocznych, ale jednak całkiem sympatycznych epizodów z życia bohaterów. Kto nie polubił, pewnie zdania nie zmieni, ale jednak te misje zespołowe to trochę inna seria, też z dużą ilością dialogów, ale stawiająca przede wszystkim na lekką, prostą rozrywkę.
Co tu dużo mówić: kolejne szkolne przygody naszych bohaterów! Przygotujcie się na dzień otwarty w szkole, na sprzątanie, na obcowanie ze sztuką… No i na grzybową idolkę! Gotowi?
No i w sumie wszystko już wiadomo. Tu nie wydarzy się nic dla serii istotnego, bo nie może, to rzeczy dziejące się dużo wcześniej, niż obecnie pędząca akcja „MHA”, więc „Team Up” to, jak już kiedyś pisałem, taka forma oddechu od epickich wydarzeń z głównej serii. A przy okazji to też tak zwyczajnie całkiem sympatyczny shounen. Mamy tu różnorodność, mamy lekkość, mamy walki i humor, trochę szkolnego życia i zwyczajności trochę też. Ot tak niezobowiązująco, na uboczu, choć z głównymi przecież bohaterami.
Graficznie? Też całkiem przyjemnie i na poziomie, bo rzecz przecież stara się być jak najbliżej oryginału pod tym względem i całkiem nieźle jej to wychodzi. Oczywiście wszystko to jest bardziej spokojne, z mniejszą dynamiką, z taką większą stagnacją i spokojem, ale za to bardziej ekspresyjnie, mniej ponuro, z takim luzem w ogóle i zabawową formą. Choć nie brak tez bardziej bitewniakowych momentów, jak pokazuje rozdział „Mochi Run”, w którym mamy sceny, jakich nie powstydziłby się sam Horikoshi, jeśli o walki chodzi.
I tyle. Kilka fajnych historyjek, dodatki, no porcja zabawy dla fanów. A przynajmniej dla fanów przede wszystkim, bo owszem, nowi odbiorcy mogą, nieskomplikowane to wszystko i w ogóle, ale jednak najlepiej czyta się to, gdy zna tych bohaterów i wie już, co i jak.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Dane wykorzystywane przez dostawcę oprogramowania sklepu - Shoper S.A. Na ich podstawie dokonywane są analizy, związane z rozwojem oprogramowania, oraz mierzona jest skuteczność kampanii reklamowych. Nie są łączone z innymi informacjami, podawanymi podczas rejestracji i składania zamówienia. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Shoper.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał
SZKOLNE PRZYGODY I piąty – i na razie ostatni, bo tyle na chwilę obecną wyszło w Japonii – tomik „My Hero Academia. Akademia bohaterów: Team-up mission” pojawił się na sklepowych półkach. No i wiadomo, kto lubi główny cykl i ma ochotę na więcej, sięga, bo to porcja pobocznych, ale jednak całkiem sympatycznych epizodów z życia bohaterów. Kto nie polubił, pewnie zdania nie zmieni, ale jednak te misje zespołowe to trochę inna seria, też z dużą ilością dialogów, ale stawiająca przede wszystkim na lekką, prostą rozrywkę. Co tu dużo mówić: kolejne szkolne przygody naszych bohaterów! Przygotujcie się na dzień otwarty w szkole, na sprzątanie, na obcowanie ze sztuką… No i na grzybową idolkę! Gotowi? No i w sumie wszystko już wiadomo. Tu nie wydarzy się nic dla serii istotnego, bo nie może, to rzeczy dziejące się dużo wcześniej, niż obecnie pędząca akcja „MHA”, więc „Team Up” to, jak już kiedyś pisałem, taka forma oddechu od epickich wydarzeń z głównej serii. A przy okazji to też tak zwyczajnie całkiem sympatyczny shounen. Mamy tu różnorodność, mamy lekkość, mamy walki i humor, trochę szkolnego życia i zwyczajności trochę też. Ot tak niezobowiązująco, na uboczu, choć z głównymi przecież bohaterami. Graficznie? Też całkiem przyjemnie i na poziomie, bo rzecz przecież stara się być jak najbliżej oryginału pod tym względem i całkiem nieźle jej to wychodzi. Oczywiście wszystko to jest bardziej spokojne, z mniejszą dynamiką, z taką większą stagnacją i spokojem, ale za to bardziej ekspresyjnie, mniej ponuro, z takim luzem w ogóle i zabawową formą. Choć nie brak tez bardziej bitewniakowych momentów, jak pokazuje rozdział „Mochi Run”, w którym mamy sceny, jakich nie powstydziłby się sam Horikoshi, jeśli o walki chodzi. I tyle. Kilka fajnych historyjek, dodatki, no porcja zabawy dla fanów. A przynajmniej dla fanów przede wszystkim, bo owszem, nowi odbiorcy mogą, nieskomplikowane to wszystko i w ogóle, ale jednak najlepiej czyta się to, gdy zna tych bohaterów i wie już, co i jak.