Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Koszty dostawy
Cena nie zawiera ewentualnych kosztów płatności
Kraj wysyłki:
Opinie o produkcie (1)
Michał
29 października 2022
MYSZKA MIKI I WEHIKUŁ CZASU
Był niegdyś cykl „Kaczor Donald i wehikuł czasu”, legenda już, pamiętana pewnie właściwie tylko przez fanów. Ale pamiętanie warta. A to, co robią disnejowskie kaczki, disnejowskie myszy często też robią, więc na tej samej zasadzie tym razem to Miki wsiada w wehikuł i podróżuje przez ery i epoki. I robi to nieźle. Może „Donald” był pod tym względem lepszy, ale zabawa nadal jest na poziomie i ucieszy fanów Disneya w każdym wieku.
Myszka Miki jest dziennikarzem i jak to dziennikarz, zajmuje się różnymi ciekawymi sprawami. Tym razem jego zawodowym celem stał się wywiad z wynalazcami. I to nie byle jakimi, bo z ludźmi odpowiedzialnymi za stworzenie wehikułu czasu. Ale los zechce, że to on właśnie wypróbuje możliwości maszyny i odkryje, jakie przygody czekają na niego w… czasie!
Pamiętam, jak jako dziecko, jeszcze w czasach przedszkolnych, na początku lat 90. XX wieku, dostałem drugi tom „Kaczora Donalda i wehikułu czasu” od kuzyna. Robiło to wrażenie, wpadało w oko i nawet gdy wkrótce potem zacząłem czytać regularnie disnejowskie komiksy, ten nadal był wyjątkowy. Ale niestety, chociaż seria w całości liczyła sześć części – plus epilog i komiks uważany za prolog – po polsku wyszły tylko dwa albumy plus ten epilog, dopisany po latach, by satysfakcjonująco zakończyć serię trochę rozgrzebaną. Na wznowienie całości, najlepiej w jednym tomie, liczę i to bardzo. A na razie mamy album „Miki podróżuje w czasie” i musi nam wystarczyć.
A przyjemne to zastępstwo. Przyjemne i przede wszystkim jednotomowe, więc na kolejne części czekać nie musimy, wszystko mamy pod ręką i ogólnie miło jest to odkrywać. Bo chociaż szata graficzna ma w swej cartoonowości nowoczesny look, a i złożona kolorystyka tylko podkreśla jej współczesność, to jako ogół, rzecz jest miło oldschoolowa i nastrojowa przy okazji. A mi osobiście takie połączenie klasyki i nowoczesności jak najbardziej mi odpowiada i mam nadzieję, że młodych czytelników zachęci do poznania legendarnych, już może nieszczególnie modnych wyglądem, ale nadal jakże wartych poznania dzieł.
Wracając jednak do samego komiksu, to mamy akcję, humor i przygody. Standard mamy, zna to każdy, rzecz jest zabawna, ciekawa i pouczająca. Inaczej odczytają ją dzieci, inaczej dorośli – a jeszcze inaczej tacy, jak ja, sentymentalne typy, wychowane na takich komiksach. Ale każdy bawi się dobrze, bo ma to urok, ma swoją moc. No i ładne jest to wszystko.
Ładnie narysowane, kolorowe, może design postaci jest nieco zbyt ekspresyjny, jak z nowych kreskówek, ale i tak jest dobrze. I właśnie tym „jest dobrze” warto to wszystko podsumować. To nie wybitne dzieło na miarę „Życia i czasów Sknerusa McKwacza”, ale i nikt w to nie celował. Powstała przyjemna rozrywka dla całej rodziny i tylko to się liczy.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał
MYSZKA MIKI I WEHIKUŁ CZASU Był niegdyś cykl „Kaczor Donald i wehikuł czasu”, legenda już, pamiętana pewnie właściwie tylko przez fanów. Ale pamiętanie warta. A to, co robią disnejowskie kaczki, disnejowskie myszy często też robią, więc na tej samej zasadzie tym razem to Miki wsiada w wehikuł i podróżuje przez ery i epoki. I robi to nieźle. Może „Donald” był pod tym względem lepszy, ale zabawa nadal jest na poziomie i ucieszy fanów Disneya w każdym wieku. Myszka Miki jest dziennikarzem i jak to dziennikarz, zajmuje się różnymi ciekawymi sprawami. Tym razem jego zawodowym celem stał się wywiad z wynalazcami. I to nie byle jakimi, bo z ludźmi odpowiedzialnymi za stworzenie wehikułu czasu. Ale los zechce, że to on właśnie wypróbuje możliwości maszyny i odkryje, jakie przygody czekają na niego w… czasie! Pamiętam, jak jako dziecko, jeszcze w czasach przedszkolnych, na początku lat 90. XX wieku, dostałem drugi tom „Kaczora Donalda i wehikułu czasu” od kuzyna. Robiło to wrażenie, wpadało w oko i nawet gdy wkrótce potem zacząłem czytać regularnie disnejowskie komiksy, ten nadal był wyjątkowy. Ale niestety, chociaż seria w całości liczyła sześć części – plus epilog i komiks uważany za prolog – po polsku wyszły tylko dwa albumy plus ten epilog, dopisany po latach, by satysfakcjonująco zakończyć serię trochę rozgrzebaną. Na wznowienie całości, najlepiej w jednym tomie, liczę i to bardzo. A na razie mamy album „Miki podróżuje w czasie” i musi nam wystarczyć. A przyjemne to zastępstwo. Przyjemne i przede wszystkim jednotomowe, więc na kolejne części czekać nie musimy, wszystko mamy pod ręką i ogólnie miło jest to odkrywać. Bo chociaż szata graficzna ma w swej cartoonowości nowoczesny look, a i złożona kolorystyka tylko podkreśla jej współczesność, to jako ogół, rzecz jest miło oldschoolowa i nastrojowa przy okazji. A mi osobiście takie połączenie klasyki i nowoczesności jak najbardziej mi odpowiada i mam nadzieję, że młodych czytelników zachęci do poznania legendarnych, już może nieszczególnie modnych wyglądem, ale nadal jakże wartych poznania dzieł. Wracając jednak do samego komiksu, to mamy akcję, humor i przygody. Standard mamy, zna to każdy, rzecz jest zabawna, ciekawa i pouczająca. Inaczej odczytają ją dzieci, inaczej dorośli – a jeszcze inaczej tacy, jak ja, sentymentalne typy, wychowane na takich komiksach. Ale każdy bawi się dobrze, bo ma to urok, ma swoją moc. No i ładne jest to wszystko. Ładnie narysowane, kolorowe, może design postaci jest nieco zbyt ekspresyjny, jak z nowych kreskówek, ale i tak jest dobrze. I właśnie tym „jest dobrze” warto to wszystko podsumować. To nie wybitne dzieło na miarę „Życia i czasów Sknerusa McKwacza”, ale i nikt w to nie celował. Powstała przyjemna rozrywka dla całej rodziny i tylko to się liczy.