Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
17,59 zł
Jeżeli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, wyświetlana jest najniższa cena od momentu, kiedy produkt pojawił się w sprzedaży.
Opinie o produkcie (2)
Michał Lipka
20 marca 2019
LICZĄ SIĘ TYLKO LICZBY
Sięgając po pierwszy tom „Plundrera”, nie miałem najmniejszego pojęcia, o czym będzie ta seria. Nie patrzyłem nawet jaki gatunek reprezentuje. Spodobała mi się jej szata graficzna, resztę uznałem, że poznam w trakcie lektury. I byłem pozytywnie zaskoczony, bo w moje ręce trafiła manga z ulubionego gatunku – a dokładniej kolejny dobry shounen. Shounen dynamiczny, zabawny, z nutą łagodnej erotyki i osadzony w realiach fantasy. Dodawać nic więcej nie muszę: podobało się i z chęcią sięgnę po kolejne tomy.
Ale najpierw kilka słów o fabul-e. A zatem mamy świat, w którym liczą się tylko, nomen omen, liczby. Każdy jego mieszkaniec posiada na swoim ciele licznik, który pokazuje jego życiowe osiągnięcia. Osoba z wyższym wynikiem, może rozkazywać tym, którzy są od niej słabsi. Ci zaś, których wynik spadnie do zera, zostaną pochłonięci przez ziemię. Czy czeka ich tam śmierć, czy, jak twierdzą niektórzy, może coś o wiele gorszego, nie wiadomo.
Właśnie taki los spotkał matkę dziewczynki o imieniu Hina. Przed śmiercią kobieta powierzyła jej zadanie odnalezienia legendarnego Czerwonego Barona, bohatera Wojny Porzuconych. Teraz, w roku 305 kalendarza alcjańskigo, nastoletnia już Hina przybywa do jednego z krajów w jego poszukiwaniu. Nieświadoma jak wygląda życie w takim miejscu, wikła się w wydarzenia, które mogą ją przerosnąć…
Shounen to mangi przeznaczone dla nastoletnich chłopców. Kto zna „Dragona Balla” (a ktoś nie zna? nie widzę) ten doskonale orientuje się, co i jak. Mamy bohatera wybrańca, mamy jakiegoś mistrza, ładne dziewczyny, dużo walk, sporo majteczkowych scen, kolejne walki, sympatycznych bohaterów, jeszcze jakieś walki, potężni wrogowie i trochę walk na koniec, żeby można było potem się zrelaksować. Owszem, nie wszystkie shouneny mają to w sobie, czasem jeden z elementów zamieniony zostaje na inny, czasem wyeliminowany, ale „Plunderer” akurat może pochwalić się wszystkim powyższym. Co prawda sam pomysł na świat nie jest zbyt oryginalny (lektura tomiku zbiegła się u mnie z lekturą „Słonecznej loterii” Philipa K. Dicka i trudno mi nie zauważyć pewnych zbieżności, choć raczej powierzchownych) i czasem trochę kuleje, ale nie o to przecież tu chodzi.
A o co? O zabawę. Dobrą, dynamiczna rozrywkę i właśnie to dostają czytelnicy. Jest się w co wciągnąć, bo starcia bywają niebezpieczne, jest też przy czym się pośmiać (tradycyjny dragonballowy wytrysk krwi z nosa na widok majteczek), jest też komu kibicować, a i pewna, całkiem spora zresztą, doza tajemniczości też się znalazła, więc jest coś, co popycha akcję do przodu i podsyca naszą ciekawość. Ale omawiając całość, nie można też zapomnieć o znakomitej szacie graficznej. Rzecz, jak na shounen przystało, jest prosta, ale mnóstwo tu także detali, realizmu, świetnie oddanych scen walki i znakomitego użycia rastrów, dzięki którym opowieść nabiera mroku.
Wszystko to składa się na naprawdę interesującą rozrywkę, wartą polecenia miłośnikom gatunku. Jest lekko, bywa krwawo, ale zabawa jest naprawdę udana, momentami urocza, a czasem atakująca mocnym akcentem. Ciekaw jestem co z tego dalej wyniknie.
Kosz z Książkami
24 czerwca 2019
Kraj w którym rządzą liczby, dwójka nieznajomych, których losy złączą się ze sobą – tak rozpoczyna się nowa seria od wydawnictwa Waneko. Co jeszcze czeka nas podczas lektury ,,Plunderera”? Zapraszam do wspólnej wyprawy do świata gdzie liczby decydują o wartości człowieka.
Zanim matkę Hiny pochłonęła ziemia, przekazała ona dziewczynce niezwykły artefakt i nakazała jej odszukać legendarnego Czerwonego Barona. Od tamtego wydarzenia minęło dokładnie pięć lat, a dziewczyna zawędrowała do kolejnego miasta. Już po przekroczeniu jego progów natyka się na miejskiego dziwaka – Rihito, który skrywa swoje oblicze za pokraczną maską i wygłupami niskich lotów. Jak się okaże, spotkanie z nim będzie wydarzeniem, które położy kres długiej wędrówce dziewczyny, za to zapoczątkuje lawinę wydarzeń, która pociągnie za sobą nie tylko niczego nieświadomą bohaterkę.
,,Plunderer” to dla mnie przede wszystkim świetny pomysł na świat w którym dzieje się akcja. Każdy człowiek posiada tu swego rodzaju licznik – którego wartość może wzrastać lub maleć w zależności od jego czynów i tego jak postrzegają go inni. Co ważniejsze jednak, osoby z wyższym licznikiem mogą rozkazywać tym z niższym. Możliwe także jest wyzywanie innych osób na pojedynki w celu ,,uchronienia się” przed nie wykonaniem polecenia osoby o wyższej wartości licznika. Walki są również kolejnym sposobem na zdobycie dodatkowej liczby ,,punktów”. Trzeba jednak uważać – jeżeli licznik danej osoby spadnie do zera zostaje ona pochłonięta przez ziemię, a jej dalszy los jest nieznany.
Ten element mangi bardzo przypadł mi do gustu. Dostaliśmy tu bowiem oprawione w klimaty fantasty zjawisko, które możemy obserwować we współczesnym świecie – coraz większą pogoń za uzyskaniem ,,jak najwyższego licznika” na mediach społecznościowych i nie tylko, który przybiera czasami zatrważające formy – jak np. system oceny obywateli w Chinach.
Cała recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał Lipka
LICZĄ SIĘ TYLKO LICZBY Sięgając po pierwszy tom „Plundrera”, nie miałem najmniejszego pojęcia, o czym będzie ta seria. Nie patrzyłem nawet jaki gatunek reprezentuje. Spodobała mi się jej szata graficzna, resztę uznałem, że poznam w trakcie lektury. I byłem pozytywnie zaskoczony, bo w moje ręce trafiła manga z ulubionego gatunku – a dokładniej kolejny dobry shounen. Shounen dynamiczny, zabawny, z nutą łagodnej erotyki i osadzony w realiach fantasy. Dodawać nic więcej nie muszę: podobało się i z chęcią sięgnę po kolejne tomy. Ale najpierw kilka słów o fabul-e. A zatem mamy świat, w którym liczą się tylko, nomen omen, liczby. Każdy jego mieszkaniec posiada na swoim ciele licznik, który pokazuje jego życiowe osiągnięcia. Osoba z wyższym wynikiem, może rozkazywać tym, którzy są od niej słabsi. Ci zaś, których wynik spadnie do zera, zostaną pochłonięci przez ziemię. Czy czeka ich tam śmierć, czy, jak twierdzą niektórzy, może coś o wiele gorszego, nie wiadomo. Właśnie taki los spotkał matkę dziewczynki o imieniu Hina. Przed śmiercią kobieta powierzyła jej zadanie odnalezienia legendarnego Czerwonego Barona, bohatera Wojny Porzuconych. Teraz, w roku 305 kalendarza alcjańskigo, nastoletnia już Hina przybywa do jednego z krajów w jego poszukiwaniu. Nieświadoma jak wygląda życie w takim miejscu, wikła się w wydarzenia, które mogą ją przerosnąć… Shounen to mangi przeznaczone dla nastoletnich chłopców. Kto zna „Dragona Balla” (a ktoś nie zna? nie widzę) ten doskonale orientuje się, co i jak. Mamy bohatera wybrańca, mamy jakiegoś mistrza, ładne dziewczyny, dużo walk, sporo majteczkowych scen, kolejne walki, sympatycznych bohaterów, jeszcze jakieś walki, potężni wrogowie i trochę walk na koniec, żeby można było potem się zrelaksować. Owszem, nie wszystkie shouneny mają to w sobie, czasem jeden z elementów zamieniony zostaje na inny, czasem wyeliminowany, ale „Plunderer” akurat może pochwalić się wszystkim powyższym. Co prawda sam pomysł na świat nie jest zbyt oryginalny (lektura tomiku zbiegła się u mnie z lekturą „Słonecznej loterii” Philipa K. Dicka i trudno mi nie zauważyć pewnych zbieżności, choć raczej powierzchownych) i czasem trochę kuleje, ale nie o to przecież tu chodzi. A o co? O zabawę. Dobrą, dynamiczna rozrywkę i właśnie to dostają czytelnicy. Jest się w co wciągnąć, bo starcia bywają niebezpieczne, jest też przy czym się pośmiać (tradycyjny dragonballowy wytrysk krwi z nosa na widok majteczek), jest też komu kibicować, a i pewna, całkiem spora zresztą, doza tajemniczości też się znalazła, więc jest coś, co popycha akcję do przodu i podsyca naszą ciekawość. Ale omawiając całość, nie można też zapomnieć o znakomitej szacie graficznej. Rzecz, jak na shounen przystało, jest prosta, ale mnóstwo tu także detali, realizmu, świetnie oddanych scen walki i znakomitego użycia rastrów, dzięki którym opowieść nabiera mroku. Wszystko to składa się na naprawdę interesującą rozrywkę, wartą polecenia miłośnikom gatunku. Jest lekko, bywa krwawo, ale zabawa jest naprawdę udana, momentami urocza, a czasem atakująca mocnym akcentem. Ciekaw jestem co z tego dalej wyniknie.
Kosz z Książkami
Kraj w którym rządzą liczby, dwójka nieznajomych, których losy złączą się ze sobą – tak rozpoczyna się nowa seria od wydawnictwa Waneko. Co jeszcze czeka nas podczas lektury ,,Plunderera”? Zapraszam do wspólnej wyprawy do świata gdzie liczby decydują o wartości człowieka. Zanim matkę Hiny pochłonęła ziemia, przekazała ona dziewczynce niezwykły artefakt i nakazała jej odszukać legendarnego Czerwonego Barona. Od tamtego wydarzenia minęło dokładnie pięć lat, a dziewczyna zawędrowała do kolejnego miasta. Już po przekroczeniu jego progów natyka się na miejskiego dziwaka – Rihito, który skrywa swoje oblicze za pokraczną maską i wygłupami niskich lotów. Jak się okaże, spotkanie z nim będzie wydarzeniem, które położy kres długiej wędrówce dziewczyny, za to zapoczątkuje lawinę wydarzeń, która pociągnie za sobą nie tylko niczego nieświadomą bohaterkę. ,,Plunderer” to dla mnie przede wszystkim świetny pomysł na świat w którym dzieje się akcja. Każdy człowiek posiada tu swego rodzaju licznik – którego wartość może wzrastać lub maleć w zależności od jego czynów i tego jak postrzegają go inni. Co ważniejsze jednak, osoby z wyższym licznikiem mogą rozkazywać tym z niższym. Możliwe także jest wyzywanie innych osób na pojedynki w celu ,,uchronienia się” przed nie wykonaniem polecenia osoby o wyższej wartości licznika. Walki są również kolejnym sposobem na zdobycie dodatkowej liczby ,,punktów”. Trzeba jednak uważać – jeżeli licznik danej osoby spadnie do zera zostaje ona pochłonięta przez ziemię, a jej dalszy los jest nieznany. Ten element mangi bardzo przypadł mi do gustu. Dostaliśmy tu bowiem oprawione w klimaty fantasty zjawisko, które możemy obserwować we współczesnym świecie – coraz większą pogoń za uzyskaniem ,,jak najwyższego licznika” na mediach społecznościowych i nie tylko, który przybiera czasami zatrważające formy – jak np. system oceny obywateli w Chinach. Cała recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami.