Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Koszty dostawy
Cena nie zawiera ewentualnych kosztów płatności
Kraj wysyłki:
Opinie o produkcie (1)
Michał
29 stycznia 2022
CZTERY SNY
Trzeci tom „Sandmana” Neila Gaimana, jednej z bardziej cenionych i wielbionych serii komiksowych, to zbiór czterech krótkich opowieści. Ale zbiór trzymający poziom dotychczasowych tomów, oferujący czytelnikom dobrą, momentami nawet bardzo, rozrywkę podaną w nieco bardziej literacki sposób, niż to zazwyczaj w komiksach się zdarza. I wart poznania, jeśli jeszcze nie znacie tej kultowej serii.
Cztery historie. Cztery opowieści. Jeden wspólny mianownik.
Cierpiący na niemoc twórczą pisarz poszukuje muzy. I to jak najbardziej dosłownie. Potem poznajemy opowieść syjamskiego kota. W dalszej kolejności przychodzi pora na spotkanie Szekspira, a na koniec poznajemy losy pewnej superboahterki na emeryturze.
Komiks w swojej karierze często zbaczał w kierunku literatury. Jednym wychodziło to lepiej, innym gorzej. Gaiman nie był pierwszym autorem, który poszedł tą ścieżką, przed nim był chociażby jego rodak, Alan Moore i zarazem twórca, który zainspirował Gaimana do tworzenia komiksów, ani nie jest też najlepszy. Owszem, wybija się na tle zdecydowanej większości scenarzystów komiksowych, ale Moore takie rzeczy robił i wcześniej, i lepiej. I widać to w „Sandmanie”. Skąd więc takie uznanie dla tej serii? Myślę, że przede wszystkim dlatego, że jednocześnie z uderzeniem w bardziej literackie tony i wyższą półkę, pozostała produktem prostym, niewymagającym zbyt wiele od czytelnika i nastawionym przede wszystkim na rozrywkę, co bardziej trafiło do przeciętnego odbiorcy.
Nie znaczy to jednak, że seria stanowi rozczarowanie. Chociaż nie wymieniłbym jej w pierwszej dziesiątce najlepszych, jakie czytałem, wciąż to jedno z najlepszych komiksowych dokonań, kawał dobrej fantastyki i szansa na obcowanie z nieco wyższą sztuką w ramach formy komiksowej. Dobre pomysły Gaimana, niezłe wykonanie, udane odtwarzanie znanych motywów, przepuszczonych przez filtr autorskiej wrażliwości, zabawa schematami… Nie ma tu wielkiej głębi psychologicznej – seria stawia na oniryczne postacie, bardziej archetypiczne niż rzeczywiste, ale skoro mówimy o bytach nadnaturalnych, chyba to dobry kierunek – ani epickiej akcji (Gaiman woli delikatność, nastrój, klimat i niespieszne snucie nawet najbardziej fantastycznych wizji), ale epickości seria akurat nie potrzebuje.
Jest za to dobra, naprawdę dobrze napisana rozrywka. Urzekająca genialną szatą graficzną, na wskroś klasyczną, pełną detali i świetnie budowanego klimatu i świetnym wydaniem, uzupełnionym o porcję dodatków. Szkucie dobrego komiksu dark fantasty, z elementami horroru, mitologii i odniesień zarówno do klasyki literatury, jak i superbohaterksiego uniwersum? „Sandman” to dobry wybór. A zarazem udany wstęp do odkrywania bogatego uniwersum „Vertigo” (teraz „Black Label”), gdzie czekają na Was jeszcze lepsze historie, jak „Kaznodzieja” czy „Hellblazer”.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał
CZTERY SNY Trzeci tom „Sandmana” Neila Gaimana, jednej z bardziej cenionych i wielbionych serii komiksowych, to zbiór czterech krótkich opowieści. Ale zbiór trzymający poziom dotychczasowych tomów, oferujący czytelnikom dobrą, momentami nawet bardzo, rozrywkę podaną w nieco bardziej literacki sposób, niż to zazwyczaj w komiksach się zdarza. I wart poznania, jeśli jeszcze nie znacie tej kultowej serii. Cztery historie. Cztery opowieści. Jeden wspólny mianownik. Cierpiący na niemoc twórczą pisarz poszukuje muzy. I to jak najbardziej dosłownie. Potem poznajemy opowieść syjamskiego kota. W dalszej kolejności przychodzi pora na spotkanie Szekspira, a na koniec poznajemy losy pewnej superboahterki na emeryturze. Komiks w swojej karierze często zbaczał w kierunku literatury. Jednym wychodziło to lepiej, innym gorzej. Gaiman nie był pierwszym autorem, który poszedł tą ścieżką, przed nim był chociażby jego rodak, Alan Moore i zarazem twórca, który zainspirował Gaimana do tworzenia komiksów, ani nie jest też najlepszy. Owszem, wybija się na tle zdecydowanej większości scenarzystów komiksowych, ale Moore takie rzeczy robił i wcześniej, i lepiej. I widać to w „Sandmanie”. Skąd więc takie uznanie dla tej serii? Myślę, że przede wszystkim dlatego, że jednocześnie z uderzeniem w bardziej literackie tony i wyższą półkę, pozostała produktem prostym, niewymagającym zbyt wiele od czytelnika i nastawionym przede wszystkim na rozrywkę, co bardziej trafiło do przeciętnego odbiorcy. Nie znaczy to jednak, że seria stanowi rozczarowanie. Chociaż nie wymieniłbym jej w pierwszej dziesiątce najlepszych, jakie czytałem, wciąż to jedno z najlepszych komiksowych dokonań, kawał dobrej fantastyki i szansa na obcowanie z nieco wyższą sztuką w ramach formy komiksowej. Dobre pomysły Gaimana, niezłe wykonanie, udane odtwarzanie znanych motywów, przepuszczonych przez filtr autorskiej wrażliwości, zabawa schematami… Nie ma tu wielkiej głębi psychologicznej – seria stawia na oniryczne postacie, bardziej archetypiczne niż rzeczywiste, ale skoro mówimy o bytach nadnaturalnych, chyba to dobry kierunek – ani epickiej akcji (Gaiman woli delikatność, nastrój, klimat i niespieszne snucie nawet najbardziej fantastycznych wizji), ale epickości seria akurat nie potrzebuje. Jest za to dobra, naprawdę dobrze napisana rozrywka. Urzekająca genialną szatą graficzną, na wskroś klasyczną, pełną detali i świetnie budowanego klimatu i świetnym wydaniem, uzupełnionym o porcję dodatków. Szkucie dobrego komiksu dark fantasty, z elementami horroru, mitologii i odniesień zarówno do klasyki literatury, jak i superbohaterksiego uniwersum? „Sandman” to dobry wybór. A zarazem udany wstęp do odkrywania bogatego uniwersum „Vertigo” (teraz „Black Label”), gdzie czekają na Was jeszcze lepsze historie, jak „Kaznodzieja” czy „Hellblazer”.