Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
19,99 zł
Jeżeli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, wyświetlana jest najniższa cena od momentu, kiedy produkt pojawił się w sprzedaży.
Opinie o produkcie (1)
Michał Lipka
6 lutego 2020
DOM PEŁEN TAJEMNIC
Pierwszy tom „Strażnika domu Momochi” okazał się całkiem niezłą rozrywką. Jeszcze nie wykorzystująca potencjału, ale na tyle udaną, bym miał ochotę na więcej. I oto wracam z recenzją drogiego tomu. Poziom co prawda nadal jest podobny, ale znaczy to jedno: że bawię się dobrze, chociaż nadal to seria bardziej dla płci pięknej, niż facetów.
Zanim przejdę do konkretów, kilka słów o treści.
Główną bohaterką jest szesnastoletnia Himari Momochi, sierota, która w testamencie dostaje rodzinną posiadłość. Wybiera się więc na miejsce, w końcu każda niezależna kobieta powinna być panią na swoich włościach, a ona właśnie jest niezależna, ale kiedy tylko pyta o drogę, ludzie reagują paniką i krzyczą, że dom wręcz roi się od demonów, a każdy, kto wejdzie na jego teren bez pozwolenia, stanie się ofiarą klątwy. Niezrażona Himari dociera na miejsce by odkryć nie tylko, że posiadłość jest w ruinie i znajduje się na granicy światów, ale także, że zamieszkują ją pewni osobliwi lokatorzy. Co więcej jednym z nich jest chłopak, który stał Talizmanem i potrafi przybrać postać Nue, ale za to nie może opuścić domostwa…
Chociaż dla mnie – przynajmniej póki co – seria ta niczym szczególnym nie wyróżnia się na tle podobnych tytułów, „Strażnik domu Momochi” to opowieść, która może pochwalić się sporą popularnością. Niech świadczy o tym fakt, że szósty tom w październiku 2016 roku znalazł się na 6 miejscu listy mangowych bestsellerów „New York Timesa”. Czy się temu dziwię? Nie, bo całość, chociaż złożona została z mixu najróżniejszych gatunkowych motywów, jest po prostu dobrze wykonana i miłośnikom szojek na pewno przypadnie do gustu.
„Strażnik” to manga, którą czyta się lekko, szybko i przyjemnie. Bywa zabawna, bywa tajemnicza, ma swój klimat i urok. To opowieść głównie dla dziewczyn, miejcie to na uwadze sięgając po ten tytuł, ale i płeć brzydka, która nie stroni od podobnych klimatów, znajdzie tu coś dla siebie. Nie przypadkiem seria ukazywała się przez ponad pięć lat, kończąc się w sierpniu minionego roku na szesnastym tomie. Wierzę więc, że jeszcze pozytywnie mnie zaskoczy.
Do fabuły co prawda pewne zastrzeżenia mieć można, ale już do rysunków nie. Owszem to też typowa dla shoujo robota, lekka, prosta, pozbawiona nadmiaru czerni, ale sympatyczna. Nie ma tu epickich fajerwerków, nie ma szybkiej, porażającej dynamizmem akcji i tym podobnych rzeczy, niemniej zabawa z całością jest naprawdę niezła i ani przez chwilę nie nudzi.
Lubicie shoujo ze sporą dozą fantastyki? Więc możecie po „Strażnika domu Momochi” sięgnąć w ciemno. Czeka Was solidna porcja dobrej i świetnie wydanej (powiększony format, kolorowe strony) zabawy.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał Lipka
DOM PEŁEN TAJEMNIC Pierwszy tom „Strażnika domu Momochi” okazał się całkiem niezłą rozrywką. Jeszcze nie wykorzystująca potencjału, ale na tyle udaną, bym miał ochotę na więcej. I oto wracam z recenzją drogiego tomu. Poziom co prawda nadal jest podobny, ale znaczy to jedno: że bawię się dobrze, chociaż nadal to seria bardziej dla płci pięknej, niż facetów. Zanim przejdę do konkretów, kilka słów o treści. Główną bohaterką jest szesnastoletnia Himari Momochi, sierota, która w testamencie dostaje rodzinną posiadłość. Wybiera się więc na miejsce, w końcu każda niezależna kobieta powinna być panią na swoich włościach, a ona właśnie jest niezależna, ale kiedy tylko pyta o drogę, ludzie reagują paniką i krzyczą, że dom wręcz roi się od demonów, a każdy, kto wejdzie na jego teren bez pozwolenia, stanie się ofiarą klątwy. Niezrażona Himari dociera na miejsce by odkryć nie tylko, że posiadłość jest w ruinie i znajduje się na granicy światów, ale także, że zamieszkują ją pewni osobliwi lokatorzy. Co więcej jednym z nich jest chłopak, który stał Talizmanem i potrafi przybrać postać Nue, ale za to nie może opuścić domostwa… Chociaż dla mnie – przynajmniej póki co – seria ta niczym szczególnym nie wyróżnia się na tle podobnych tytułów, „Strażnik domu Momochi” to opowieść, która może pochwalić się sporą popularnością. Niech świadczy o tym fakt, że szósty tom w październiku 2016 roku znalazł się na 6 miejscu listy mangowych bestsellerów „New York Timesa”. Czy się temu dziwię? Nie, bo całość, chociaż złożona została z mixu najróżniejszych gatunkowych motywów, jest po prostu dobrze wykonana i miłośnikom szojek na pewno przypadnie do gustu. „Strażnik” to manga, którą czyta się lekko, szybko i przyjemnie. Bywa zabawna, bywa tajemnicza, ma swój klimat i urok. To opowieść głównie dla dziewczyn, miejcie to na uwadze sięgając po ten tytuł, ale i płeć brzydka, która nie stroni od podobnych klimatów, znajdzie tu coś dla siebie. Nie przypadkiem seria ukazywała się przez ponad pięć lat, kończąc się w sierpniu minionego roku na szesnastym tomie. Wierzę więc, że jeszcze pozytywnie mnie zaskoczy. Do fabuły co prawda pewne zastrzeżenia mieć można, ale już do rysunków nie. Owszem to też typowa dla shoujo robota, lekka, prosta, pozbawiona nadmiaru czerni, ale sympatyczna. Nie ma tu epickich fajerwerków, nie ma szybkiej, porażającej dynamizmem akcji i tym podobnych rzeczy, niemniej zabawa z całością jest naprawdę niezła i ani przez chwilę nie nudzi. Lubicie shoujo ze sporą dozą fantastyki? Więc możecie po „Strażnika domu Momochi” sięgnąć w ciemno. Czeka Was solidna porcja dobrej i świetnie wydanej (powiększony format, kolorowe strony) zabawy.