Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Koszty dostawy
Cena nie zawiera ewentualnych kosztów płatności
Kraj wysyłki:
Opinie o produkcie (1)
Michał
25 sierpnia 2023
KOSMICZNE PROBLEMY
Dyżur Hickmana nad „X-Men” trwa. I dobrze, bo ten gość, choć może sam pomysł, na którym oparł to wszystko jest nieco przesadny, znalazła sposób, by pokazać w serii jeszcze coś świeżego. I jeszcze zdołał to zrobić w sposób absolutnie znakomity, pełen powagi, ciężaru i świetnych pomysłów. I chociaż to, co najlepsze, zaserwował nam w albumie „Ród X / Potęgi X”, jego regularna seria z mutantami, której drugi tom tutaj dostajemy, też robi robotę i absolutnie warta jest poznania.
Zdawało się, że mutanci znaleźli swój raj i swoje miejsce, ale nie oznacza to końca kłopotów. Z kosmosu przybywają potwory i przybywają roślinni Cotati. Jakby tego było mało, pojawiają się także problemy z nawiedzonym domem, technoorganicznym wirusem i wyspą, którą kupuje Magneto! Co z tego wszystkiego wyniknie?
Więc tak. Wydawało się, że przez sześć dekad wydawania „X-Men” w serii powiedziane zostało wszystko. tym bardziej, że co bardziej nośne motywy twórcy odtwarzali już tyle razy (Phoenix, podróże w czasie, przerażająca przyszłość, eksperymenty wojskowe etc. etc.), że stały się powodem do żartów. Aż tu nagle przyszedł Hickman, facet, który już nie raz pokazał, że potrafi, ale i jednocześnie, że w superhero trochę brak mu własnych pomysłów („Tajne wojny” czy poprzedzające je inkursje to jednak kolejna kopia zgranych motywów) i pokazał, że ma pomysł – własny – i że wie, co chce uzyskać i jak to zrobić.
No i konsekwentnie to robi. I robi fajnie. Podobna mi się powaga, z jaką podchodzi do tematu. Że nasyca go kwestiami politycznymi i społecznymi i że nie żałuje nam ciężaru dobrej fantastyki. No i powoli, krok po kroku, dorzuca do tej swojej układanki kolejne elementy. W efekcie fajnie to wszystko gra, ma klimat, ma akcję i to konkretną, a wszystko, choć bywa różnorodne, zwarte jest w swojej konstrukcji i spójne wewnętrznie, ale i z resztą – serii, uniwersum. Trochę odmienione, z bohaterami o nieco przekonwertowanych charakterach, dostosowanych do wrażliwości autora, ale nadal pozostający tymi postaciami, które znamy i lubimy.
No i bardzo fajnie wygląda to od strony graficznej. Lekko, prosto, wyraziście, z klimatem, ale i z dawką widowiskowych scen. Patrzy się na to przyjemnie, równie przyjemnie czyta. Rzadki we współczesnym komiksie amerykańskim przypadek, gdzie treść i szata graficzna dobrze ze sobą współgrają, a jednocześnie robią wrażenie. A tu mamy. I to jeszcze zrobione tak, że i nowych, i starych fanów mniej lub bardziej, ale kupi.
Więc czytajcie, bo warto. Jedna z najlepszych serii od „Marvel Fresh”. Fajnie, że mamy ją po polsku i że będzie tego więcej, bo już na września zapowiadany jest kolejny powiązany z cyklem album.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał
KOSMICZNE PROBLEMY Dyżur Hickmana nad „X-Men” trwa. I dobrze, bo ten gość, choć może sam pomysł, na którym oparł to wszystko jest nieco przesadny, znalazła sposób, by pokazać w serii jeszcze coś świeżego. I jeszcze zdołał to zrobić w sposób absolutnie znakomity, pełen powagi, ciężaru i świetnych pomysłów. I chociaż to, co najlepsze, zaserwował nam w albumie „Ród X / Potęgi X”, jego regularna seria z mutantami, której drugi tom tutaj dostajemy, też robi robotę i absolutnie warta jest poznania. Zdawało się, że mutanci znaleźli swój raj i swoje miejsce, ale nie oznacza to końca kłopotów. Z kosmosu przybywają potwory i przybywają roślinni Cotati. Jakby tego było mało, pojawiają się także problemy z nawiedzonym domem, technoorganicznym wirusem i wyspą, którą kupuje Magneto! Co z tego wszystkiego wyniknie? Więc tak. Wydawało się, że przez sześć dekad wydawania „X-Men” w serii powiedziane zostało wszystko. tym bardziej, że co bardziej nośne motywy twórcy odtwarzali już tyle razy (Phoenix, podróże w czasie, przerażająca przyszłość, eksperymenty wojskowe etc. etc.), że stały się powodem do żartów. Aż tu nagle przyszedł Hickman, facet, który już nie raz pokazał, że potrafi, ale i jednocześnie, że w superhero trochę brak mu własnych pomysłów („Tajne wojny” czy poprzedzające je inkursje to jednak kolejna kopia zgranych motywów) i pokazał, że ma pomysł – własny – i że wie, co chce uzyskać i jak to zrobić. No i konsekwentnie to robi. I robi fajnie. Podobna mi się powaga, z jaką podchodzi do tematu. Że nasyca go kwestiami politycznymi i społecznymi i że nie żałuje nam ciężaru dobrej fantastyki. No i powoli, krok po kroku, dorzuca do tej swojej układanki kolejne elementy. W efekcie fajnie to wszystko gra, ma klimat, ma akcję i to konkretną, a wszystko, choć bywa różnorodne, zwarte jest w swojej konstrukcji i spójne wewnętrznie, ale i z resztą – serii, uniwersum. Trochę odmienione, z bohaterami o nieco przekonwertowanych charakterach, dostosowanych do wrażliwości autora, ale nadal pozostający tymi postaciami, które znamy i lubimy. No i bardzo fajnie wygląda to od strony graficznej. Lekko, prosto, wyraziście, z klimatem, ale i z dawką widowiskowych scen. Patrzy się na to przyjemnie, równie przyjemnie czyta. Rzadki we współczesnym komiksie amerykańskim przypadek, gdzie treść i szata graficzna dobrze ze sobą współgrają, a jednocześnie robią wrażenie. A tu mamy. I to jeszcze zrobione tak, że i nowych, i starych fanów mniej lub bardziej, ale kupi. Więc czytajcie, bo warto. Jedna z najlepszych serii od „Marvel Fresh”. Fajnie, że mamy ją po polsku i że będzie tego więcej, bo już na września zapowiadany jest kolejny powiązany z cyklem album.