Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Koszty dostawy
Cena nie zawiera ewentualnych kosztów płatności
Kraj wysyłki:
Opinie o produkcie (1)
Michał
21 lutego 2022
CZAS ZEMSTY
Czwarty tomik „Tokyo Revengers” nie zwalnia tempa. Właściwie to jest jeszcze bardziej dramatyczny i emocjonalny, niż poprzednie części, co, oczywiście, wychodzi mu na dobre. Czyli znów dostajemy kolejny fragment znakomitej serii, wartej polecenia każdemu także ze względu na jej nieco oldschoolowy charakter.
Takemichi kontynuuje swoją misję w czasie! Wydaje się, że ocalenie Drakena przez Kiyomasa może zmienić bieg wydarzeń i ocalić jego ukochaną, jednak dochodzi do tragedii. Nadchodzi zatem czas zemsty i załamania się. Ale czy słusznie?
Jak tytuł wskazuje, „Tokyo Revengers” to opowieść o zemście. I motyw zemsty gdzieś tam przewijał się w niej od samego początku, ale nie na tyle wyraziście, by uznać go za rzecz tytułową Tym razem jednak w końcu tej tematyki zemsty dostajemy nieco więcej, wręcz wprost nam wykrzyczanej. Ale to właściwie żadna zmiana i wszystko to, za co pokochaliście ten komiks poprzednio, czeka na Was także i tym razem.
A za co ja go pokochałem? Za wiele rzeczy, ale przede wszystkim za romantyczną stronę. Jak wiele mocnych, brutalnych opowieści z gatunku thrillerów czy noir, tak i ta koncentruje się wokół relacji mężczyzna-kobieta, napędzających akcję. Cale „Sin City” Franka Millera było jednym wielkim love story, a to chyba najlepszy przykład komiksowego noir i podobnie mamy w tym przypadku. Do tego rzecz przełamań została fantastyką, a przynajmniej nutą tej fantastyki, za serwowaną w podobnym stylu, co w znakomitej serii „Orange” i tak oto czytelnicy dostają rzecz, która zadowolą nie tylko akcją, ale i emocjami.
To, co jeszcze kocham w tej serii, to jej nieco oldschoolowy klimat. W ostatnich latach coraz bardziej cenię sobie mangi, które estetycznie tkwią w latach 80. i 90. XX wieku, tak jak od zawsze cenię sobie kino podobnego okresu. A coraz częściej drażni mnie współczesna maniera. W „Tokyo” współczesności nie brak, ale mam wrażenie, jakby seria sporo zawdzięczała takim tytułom, jak „GTO”. Nie ma tu tyle humoru i szaleństwa, ale jednak odczuwa się pewne podobieństwa i one cieszą. I wpływają na klimat mangi, z jednej strony niby skierowanej do nastolatków, a jednak dość ciężkiej, z nutą brutalności i mroku, które mnie kupują.
Świetne rysunki i dobre wydanie składają się tu na naprawdę dobrą historię. Męski romans, gdzie nie brak akcji, walk, pościgów, bicia się po gębach, męskiego honoru czy potrzeby przynależności do silnej grupy, a zarazem mamy tu uczucia, emocje i miłość. Do mnie to trafia, za każdym razem jest mi mało i dlatego zachęcam Was do poznania „Tokyo Revengers”.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał
CZAS ZEMSTY Czwarty tomik „Tokyo Revengers” nie zwalnia tempa. Właściwie to jest jeszcze bardziej dramatyczny i emocjonalny, niż poprzednie części, co, oczywiście, wychodzi mu na dobre. Czyli znów dostajemy kolejny fragment znakomitej serii, wartej polecenia każdemu także ze względu na jej nieco oldschoolowy charakter. Takemichi kontynuuje swoją misję w czasie! Wydaje się, że ocalenie Drakena przez Kiyomasa może zmienić bieg wydarzeń i ocalić jego ukochaną, jednak dochodzi do tragedii. Nadchodzi zatem czas zemsty i załamania się. Ale czy słusznie? Jak tytuł wskazuje, „Tokyo Revengers” to opowieść o zemście. I motyw zemsty gdzieś tam przewijał się w niej od samego początku, ale nie na tyle wyraziście, by uznać go za rzecz tytułową Tym razem jednak w końcu tej tematyki zemsty dostajemy nieco więcej, wręcz wprost nam wykrzyczanej. Ale to właściwie żadna zmiana i wszystko to, za co pokochaliście ten komiks poprzednio, czeka na Was także i tym razem. A za co ja go pokochałem? Za wiele rzeczy, ale przede wszystkim za romantyczną stronę. Jak wiele mocnych, brutalnych opowieści z gatunku thrillerów czy noir, tak i ta koncentruje się wokół relacji mężczyzna-kobieta, napędzających akcję. Cale „Sin City” Franka Millera było jednym wielkim love story, a to chyba najlepszy przykład komiksowego noir i podobnie mamy w tym przypadku. Do tego rzecz przełamań została fantastyką, a przynajmniej nutą tej fantastyki, za serwowaną w podobnym stylu, co w znakomitej serii „Orange” i tak oto czytelnicy dostają rzecz, która zadowolą nie tylko akcją, ale i emocjami. To, co jeszcze kocham w tej serii, to jej nieco oldschoolowy klimat. W ostatnich latach coraz bardziej cenię sobie mangi, które estetycznie tkwią w latach 80. i 90. XX wieku, tak jak od zawsze cenię sobie kino podobnego okresu. A coraz częściej drażni mnie współczesna maniera. W „Tokyo” współczesności nie brak, ale mam wrażenie, jakby seria sporo zawdzięczała takim tytułom, jak „GTO”. Nie ma tu tyle humoru i szaleństwa, ale jednak odczuwa się pewne podobieństwa i one cieszą. I wpływają na klimat mangi, z jednej strony niby skierowanej do nastolatków, a jednak dość ciężkiej, z nutą brutalności i mroku, które mnie kupują. Świetne rysunki i dobre wydanie składają się tu na naprawdę dobrą historię. Męski romans, gdzie nie brak akcji, walk, pościgów, bicia się po gębach, męskiego honoru czy potrzeby przynależności do silnej grupy, a zarazem mamy tu uczucia, emocje i miłość. Do mnie to trafia, za każdym razem jest mi mało i dlatego zachęcam Was do poznania „Tokyo Revengers”.