Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
17,59 zł
Jeżeli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, wyświetlana jest najniższa cena od momentu, kiedy produkt pojawił się w sprzedaży.
Opinie o produkcie (1)
Michał
16 stycznia 2023
BÓJ TO OSTATNI?
Kończy się nam to „Vigilante”, przed nami już tylko jeden tomik, w Japonii wydany pół roku temu, więc już teraz wszystko do tego finału zmierza w szybkim tempie i wielkimi krokami. Szkoda będzie rozstawać się z tą serią, oj szkoda, polubiłem tych bohaterów bardziej, niż postacie z głównej opowieści. I polubiłem ten świat. Fajnie więc, że cykl wytrwał aż piętnaście tomików, bo spin-offy zwykle aż takiego szczęścia nie mają.
Prowler. Crawler. Jak zwał tak zwał. Walczy, toczy bój na śmierć i życie i wszystko idzie mu coraz gorzej. Ale w końcu na scenie pojawia się… Czy teraz wszystko się zmieni?
Akcja, akcja i sporo klimaciku. Humor też zresztą jest. Takie połączenie bitewniakowego shounena z zeszytówkami superhero, a ja i to, i to lubię. Sentyment też zresztą mam. Więc chętnie czytam, chętnie wchodzę do tej rzeki, gdzie poplątane są te historie w jedną całość. Prostą, nie mylcie tego z poplątaniem fabularnym, ale w tej prostocie tkwi siła. Nieskomplikowane, ale skuteczne, fajne i jako bitewniak, i jako superhero też.
Bo sprawne jest to wszystko. sprawne i przyjemne. Standardowe, zamknięte w konkretnych ramach, ale o to chodziło. A ja taki standard bardzo lubię. Bo niby to znamy, niby wiemy, do czego to zmierza, ale jednak dobra akcja, pościgi i walki na śmierć i życie, ale bez przeładowania tego nadmiarem wrażeń, zawsze dobrze się sprawdzają. „Vigilante”, jak „My Hero Academia”, też ma to do siebie, że twórcy bawią się tym, czerpią przyjemność i zamiast próbować przeskoczyć pierwowzór, stawiają na własny charakter, własne podejście i wierni są temu do końca.
I to mnie kupuje. Bo jest mroczniej, bo jakby dla starszego to nieco odbiorcy, niż „MHA” i przede wszystkim dobre to zarówno dopełnienie serii, jak i samodzielna rzecz. w końcu wszystko dzieje się oprzęd głównym cyklem, więc nada jako wprowadzenie, ale przecież dzieje gdzieś obok, z jedynie sporadycznym udziałem postaci znanych z „My Hero Academii”, więc nie łączy się to jakoś mocno, nie ingeruje i może przez to po prostu dostarczać dobrej rozrywki. Takiej, którą chce się odkrywać i do której chętnie się wraca.
I szkoda, że to już przedostatni powrót. Bo fajne to wszystko, graficznie też – prościej, niż w „MHA”, ale jakby dojrzalej, z większą dozą ciemności, mroku, cienia. Ale też i dobrze, że seria trzyma poziom i satysfakcjonuje. Powiem, że po trzech filmach „My Hero” chętnie zobaczyłbym „Vigilante” na wielkim – albo małym chociaż – ekranie. A na razie po prostu cieszę się z komiksowych przygód tych postaci.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał
BÓJ TO OSTATNI? Kończy się nam to „Vigilante”, przed nami już tylko jeden tomik, w Japonii wydany pół roku temu, więc już teraz wszystko do tego finału zmierza w szybkim tempie i wielkimi krokami. Szkoda będzie rozstawać się z tą serią, oj szkoda, polubiłem tych bohaterów bardziej, niż postacie z głównej opowieści. I polubiłem ten świat. Fajnie więc, że cykl wytrwał aż piętnaście tomików, bo spin-offy zwykle aż takiego szczęścia nie mają. Prowler. Crawler. Jak zwał tak zwał. Walczy, toczy bój na śmierć i życie i wszystko idzie mu coraz gorzej. Ale w końcu na scenie pojawia się… Czy teraz wszystko się zmieni? Akcja, akcja i sporo klimaciku. Humor też zresztą jest. Takie połączenie bitewniakowego shounena z zeszytówkami superhero, a ja i to, i to lubię. Sentyment też zresztą mam. Więc chętnie czytam, chętnie wchodzę do tej rzeki, gdzie poplątane są te historie w jedną całość. Prostą, nie mylcie tego z poplątaniem fabularnym, ale w tej prostocie tkwi siła. Nieskomplikowane, ale skuteczne, fajne i jako bitewniak, i jako superhero też. Bo sprawne jest to wszystko. sprawne i przyjemne. Standardowe, zamknięte w konkretnych ramach, ale o to chodziło. A ja taki standard bardzo lubię. Bo niby to znamy, niby wiemy, do czego to zmierza, ale jednak dobra akcja, pościgi i walki na śmierć i życie, ale bez przeładowania tego nadmiarem wrażeń, zawsze dobrze się sprawdzają. „Vigilante”, jak „My Hero Academia”, też ma to do siebie, że twórcy bawią się tym, czerpią przyjemność i zamiast próbować przeskoczyć pierwowzór, stawiają na własny charakter, własne podejście i wierni są temu do końca. I to mnie kupuje. Bo jest mroczniej, bo jakby dla starszego to nieco odbiorcy, niż „MHA” i przede wszystkim dobre to zarówno dopełnienie serii, jak i samodzielna rzecz. w końcu wszystko dzieje się oprzęd głównym cyklem, więc nada jako wprowadzenie, ale przecież dzieje gdzieś obok, z jedynie sporadycznym udziałem postaci znanych z „My Hero Academii”, więc nie łączy się to jakoś mocno, nie ingeruje i może przez to po prostu dostarczać dobrej rozrywki. Takiej, którą chce się odkrywać i do której chętnie się wraca. I szkoda, że to już przedostatni powrót. Bo fajne to wszystko, graficznie też – prościej, niż w „MHA”, ale jakby dojrzalej, z większą dozą ciemności, mroku, cienia. Ale też i dobrze, że seria trzyma poziom i satysfakcjonuje. Powiem, że po trzech filmach „My Hero” chętnie zobaczyłbym „Vigilante” na wielkim – albo małym chociaż – ekranie. A na razie po prostu cieszę się z komiksowych przygód tych postaci.