Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
4,40 €
Jeżeli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, wyświetlana jest najniższa cena od momentu, kiedy produkt pojawił się w sprzedaży.
Opinie o produkcie (1)
Michał Lipka
1 czerwca 2020
BOHATER LEGALNY, BOHATER NIELEGALNY
„Vigilante: My Hero Academia Illegals”, spin-off znakomitej serii „My Hero Academia: Akademia bohaterów” na początku kroczył nie tylko swoją drogą, niemal nie przenikając się z głównym cyklem, ale też i prezentował inny, niestety słabszy poziom. Nadal był dobrym shounenem, ale daleko było mu do tego, co czytaliśmy na co dzień w „MHA”. Ale gdy piszę te słowa, cykle coraz bardziej się zrównują. Fabuła bliższa jest tej w głównej opowieści, poziom też się poprawił. Nie powinno więc nikogo dziwić, że to już szósty tom, a my dalecy jesteśmy od jej finału.
W Naruhacie źle się dzieje. Mistrz zniknął i nie ma go już kilka miesięcy, złoczyńców przybywa i okazują się być coraz groźniejsi. Nasz nielegalny bohater robi co może, by wypełniać swoją misję, ale co będzie, kiedy stanie oko w oko w prawdziwym herosem?
Jeśli czytaliście moje poprzednie recenzje albo po prostu tę serię, to wiecie, że „My Hero Academia: Akademia bohaterów” w równym stopniu czerpie z mang typu shounen, co i amerykańskich zeszytówek superhero. Nic więc dziwnego, że stała się takim międzynarodowym hitem i doczekała się spin-offu, rzeczy typowej dla najpopularniejszych tylko opowieści. Oczywiście jak też już przecież wiecie i jak to w takich przypadkach najczęściej bywa, spin-off nie jest tak dobry, jak oryginał, ale i tak „Vigilante: My Hero Academia Illegals” to dobry komiks dla miłośników shounenów, bitewniaków i opowieści o herosach ratujących świat. A może raczej światek. Albo chociaż jakąś osóbkę. Jeśli się uda.
Co jeszcze ze stałych elementów tych gatunków czeka na czytelników? Humor to rzecz oczywista, są jednak jeszcze nieodzowne seksowne dziewczyny, a wszystko to łączy się z szybkim tempem, sympatycznymi bohaterami i typową lekkością. Mocno to wszystko podlane zostało estetyką podpatrzoną u amerykańskich komiksiarzy, ale jak to mówią sami twórcy, w pracy nad tą serię inspirowali się zarówno „Strażnikami” Alana Moore’a i komiksami o Batmanie Franka Millera (Hideyuki Furuhashi), jak i „Spider-Manem” (Koichi). I chociaż nie ma tu poziomu tych legendarnych opowieści, a i nawet do przygód Człowieka Pająka trudno znaleźć pewne podobieństwa, wszystko to gdzieś tam jest i ma swój urok.
Tym bardziej, że jest nieźle narysowany. Nieźle, nawet dobrze, jeśli nie zestawiać z rewelacyjną szatą graficzną pierwowzoru, w przyjemny dla oka sposób, który dobrze oddaje wszystkie najważniejsze elementy shounenów, od odpowiednich kobiecych kształtów, przez dynamikę, po zapadające w pamięć postacie. Kto polubił „My Hero Academię”, powinien poznać także i „Illegals”, bo to ciekawe uzupełnienie całości. Ci, którzy nie znają „Academii”, a lubią shounenowe bitewniaki i chcieliby od tego tomiku zacząć swoją przygodę ze światem wymyślonym przez Horikoshiego, też śmiało mogą sięgnąć po cykl, bo nie wymaga on większej znajomości czegokolwiek. W skrócie: dobra zabawa dla nastolatków i nie tylko.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał Lipka
BOHATER LEGALNY, BOHATER NIELEGALNY „Vigilante: My Hero Academia Illegals”, spin-off znakomitej serii „My Hero Academia: Akademia bohaterów” na początku kroczył nie tylko swoją drogą, niemal nie przenikając się z głównym cyklem, ale też i prezentował inny, niestety słabszy poziom. Nadal był dobrym shounenem, ale daleko było mu do tego, co czytaliśmy na co dzień w „MHA”. Ale gdy piszę te słowa, cykle coraz bardziej się zrównują. Fabuła bliższa jest tej w głównej opowieści, poziom też się poprawił. Nie powinno więc nikogo dziwić, że to już szósty tom, a my dalecy jesteśmy od jej finału. W Naruhacie źle się dzieje. Mistrz zniknął i nie ma go już kilka miesięcy, złoczyńców przybywa i okazują się być coraz groźniejsi. Nasz nielegalny bohater robi co może, by wypełniać swoją misję, ale co będzie, kiedy stanie oko w oko w prawdziwym herosem? Jeśli czytaliście moje poprzednie recenzje albo po prostu tę serię, to wiecie, że „My Hero Academia: Akademia bohaterów” w równym stopniu czerpie z mang typu shounen, co i amerykańskich zeszytówek superhero. Nic więc dziwnego, że stała się takim międzynarodowym hitem i doczekała się spin-offu, rzeczy typowej dla najpopularniejszych tylko opowieści. Oczywiście jak też już przecież wiecie i jak to w takich przypadkach najczęściej bywa, spin-off nie jest tak dobry, jak oryginał, ale i tak „Vigilante: My Hero Academia Illegals” to dobry komiks dla miłośników shounenów, bitewniaków i opowieści o herosach ratujących świat. A może raczej światek. Albo chociaż jakąś osóbkę. Jeśli się uda. Co jeszcze ze stałych elementów tych gatunków czeka na czytelników? Humor to rzecz oczywista, są jednak jeszcze nieodzowne seksowne dziewczyny, a wszystko to łączy się z szybkim tempem, sympatycznymi bohaterami i typową lekkością. Mocno to wszystko podlane zostało estetyką podpatrzoną u amerykańskich komiksiarzy, ale jak to mówią sami twórcy, w pracy nad tą serię inspirowali się zarówno „Strażnikami” Alana Moore’a i komiksami o Batmanie Franka Millera (Hideyuki Furuhashi), jak i „Spider-Manem” (Koichi). I chociaż nie ma tu poziomu tych legendarnych opowieści, a i nawet do przygód Człowieka Pająka trudno znaleźć pewne podobieństwa, wszystko to gdzieś tam jest i ma swój urok. Tym bardziej, że jest nieźle narysowany. Nieźle, nawet dobrze, jeśli nie zestawiać z rewelacyjną szatą graficzną pierwowzoru, w przyjemny dla oka sposób, który dobrze oddaje wszystkie najważniejsze elementy shounenów, od odpowiednich kobiecych kształtów, przez dynamikę, po zapadające w pamięć postacie. Kto polubił „My Hero Academię”, powinien poznać także i „Illegals”, bo to ciekawe uzupełnienie całości. Ci, którzy nie znają „Academii”, a lubią shounenowe bitewniaki i chcieliby od tego tomiku zacząć swoją przygodę ze światem wymyślonym przez Horikoshiego, też śmiało mogą sięgnąć po cykl, bo nie wymaga on większej znajomości czegokolwiek. W skrócie: dobra zabawa dla nastolatków i nie tylko.