Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
17,59 zł
Jeżeli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, wyświetlana jest najniższa cena od momentu, kiedy produkt pojawił się w sprzedaży.
Opinie o produkcie (1)
Michał Lipka
23 lipca 2020
CARD OWNER SAKURA
Najbardziej urocza seria mangowa na polskim rynku powraca z kolejnym tomem. Jeśli jeszcze Wam mało słodyczy Sakury – a może być jej dość? – teraz czeka na Was nowa porcja wrażeń. A zatem bez przedłużania, spójrzmy co się dzieje w tomiku.
Walka Sakury trwa. Z każdą chwilą udaje jej się zmienić karty Clowa na swoje własne, ale wciąż brakuje jej odpowiedniej mocy dla Yue. Niestety życie nie zamierza jej niczego ułatwić. Yukito dopadają dziwne zasłabnięcia. Jak Sakura poradzi sobie z tym, co się dzieje? I co jeszcze na nią czeka?
Dobrze pamiętam, czasy, kiedy seria „Card Captor Sakura” debiutowała w Polsce niemal dwie dekady temu. Był to okres stabilizacji po boomie mangi i anime na polskim rynku, szał „Pokémonów” już przygasł, niemniej Polsat zaczynał już próbować podbijać serca widzów kolejnymi podobnymi animacjami, od „Yu Gi Oh!” zaczynając, na „Beyblade” skończywszy. Aż dziwne, że wtedy nie doczekała się serii tomikowej, skoro idealnie wpasowywał się w tą stylistykę. Może ze względu na zmęczenie miłośników podobnymi opowieściami? Przecież wspomniane powyżej anime też nie sprzedały się tak dobrze, jak można by sądzić. A może nie. Liczy się to, że w końcu doczekaliśmy się tomikowej wydania, bo jest to świetna rzecz. Dla młodszych, to prawda, ale w starszych, pamiętających czasy Pokémanii, obudzi wiele sentymentów i ciepłych uczuć.
Co sprawia, że „Sakura”, chociaż skierowana do młodych odbiorców, jest tak znakomita? Sympatyczna, dziecięca bohaterka, zbieractwo, walki, fantastyka… Czyta się to lekko, szybko i bardzo przyjemnie. „Sakura” ma też swój interesujący klimat z pogranicza baśni i urban fantasy, potrafi zaintrygować, a przy okazji jest też znakomicie wykonana. Jak na dzieło pań z Clampa nie ma tu czerni, wszędobylskiej symboliki, bogactwa rastrów i detali. Wszystko jest jasne, lekkie, zwiewne, bardzo delikatne – coś jak „Chobits” tych samych autorek. Ale do „Card Captor Sakura” pasuje to doskonale i ile jest w tym uroku i słodyczy!
Wszystko to razem wzięte, łącznie z bardzo ładnym wydaniem (lśniąca okładka, błyszcząca okładka kupiła mnie przy okazji pierwszego tomiku i kupuje nadal), składa się na znakomitą mangę wartą polecenia wszystkim młodym ciałem i duchem czytelnikom i odbiorcom, którzy z nostalgią wspominają początki mangowego boomu w naszym kraju. Ale nawet abstrahując od tego to kawał dobrej mangi, absolutnie wartej poznania. Czytając ją znów można poczuć się jak dziecko.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał Lipka
CARD OWNER SAKURA Najbardziej urocza seria mangowa na polskim rynku powraca z kolejnym tomem. Jeśli jeszcze Wam mało słodyczy Sakury – a może być jej dość? – teraz czeka na Was nowa porcja wrażeń. A zatem bez przedłużania, spójrzmy co się dzieje w tomiku. Walka Sakury trwa. Z każdą chwilą udaje jej się zmienić karty Clowa na swoje własne, ale wciąż brakuje jej odpowiedniej mocy dla Yue. Niestety życie nie zamierza jej niczego ułatwić. Yukito dopadają dziwne zasłabnięcia. Jak Sakura poradzi sobie z tym, co się dzieje? I co jeszcze na nią czeka? Dobrze pamiętam, czasy, kiedy seria „Card Captor Sakura” debiutowała w Polsce niemal dwie dekady temu. Był to okres stabilizacji po boomie mangi i anime na polskim rynku, szał „Pokémonów” już przygasł, niemniej Polsat zaczynał już próbować podbijać serca widzów kolejnymi podobnymi animacjami, od „Yu Gi Oh!” zaczynając, na „Beyblade” skończywszy. Aż dziwne, że wtedy nie doczekała się serii tomikowej, skoro idealnie wpasowywał się w tą stylistykę. Może ze względu na zmęczenie miłośników podobnymi opowieściami? Przecież wspomniane powyżej anime też nie sprzedały się tak dobrze, jak można by sądzić. A może nie. Liczy się to, że w końcu doczekaliśmy się tomikowej wydania, bo jest to świetna rzecz. Dla młodszych, to prawda, ale w starszych, pamiętających czasy Pokémanii, obudzi wiele sentymentów i ciepłych uczuć. Co sprawia, że „Sakura”, chociaż skierowana do młodych odbiorców, jest tak znakomita? Sympatyczna, dziecięca bohaterka, zbieractwo, walki, fantastyka… Czyta się to lekko, szybko i bardzo przyjemnie. „Sakura” ma też swój interesujący klimat z pogranicza baśni i urban fantasy, potrafi zaintrygować, a przy okazji jest też znakomicie wykonana. Jak na dzieło pań z Clampa nie ma tu czerni, wszędobylskiej symboliki, bogactwa rastrów i detali. Wszystko jest jasne, lekkie, zwiewne, bardzo delikatne – coś jak „Chobits” tych samych autorek. Ale do „Card Captor Sakura” pasuje to doskonale i ile jest w tym uroku i słodyczy! Wszystko to razem wzięte, łącznie z bardzo ładnym wydaniem (lśniąca okładka, błyszcząca okładka kupiła mnie przy okazji pierwszego tomiku i kupuje nadal), składa się na znakomitą mangę wartą polecenia wszystkim młodym ciałem i duchem czytelnikom i odbiorcom, którzy z nostalgią wspominają początki mangowego boomu w naszym kraju. Ale nawet abstrahując od tego to kawał dobrej mangi, absolutnie wartej poznania. Czytając ją znów można poczuć się jak dziecko.