Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
17,59 zł
Jeżeli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, wyświetlana jest najniższa cena od momentu, kiedy produkt pojawił się w sprzedaży.
Opinie o produkcie (1)
Michał Lipka
10 września 2020
BĘDZIE GORĄCO
„Fire Force” się rozkręca. Choć właściwie nie wiem czy to odpowiednie określenie. W końcu ta manga od samego początku wciska pedał gazu niemal do podłogi i serwuje nam szaloną jazdę bez trzymanki. Co prawda to wszystko już w shounenach było – i to przecież po wielokroć – ale powiedzmy sobie szczerze, kogo to obchodzi, kiedy zabawa jest udana?
Akcja się zagęszcza, gdy Joker wyjawia Shinrze, że jego młodszy brat Shou jest oficerem w Organizacji Ewangelisty. Jak on i reszta ekipy poradzi sobie z tym faktem? I jak skończy się ich starcie z Siódmym Zastępem SSP, w którym znajdują się tylko najpotężniejsi oficerowie? Będzie się działo! I będzie gorąco!
„Fire Force” to, jak już pisałem, rzecz złożona ze schematów gatunkowych. Fabuła to w jakichś sześćdziesięciu procentach kopia wyśmienitego shounena, jakim jest wciąż ukazujący się „Ao no Exorcist”, z tym że tu egzorcyści są jednocześnie strażakami, a zakon nie jest głównym miejscem akcji. Choć i to nie jest takie oczywiste, bo tym panom (i paniom) z sikawkami bliżej jest do zakonu egzorcyzmującego opętanych przez ogniste demony ludzi właśnie, niż czegokolwiek innego. Do tego mamy głównego bohatera, podobnego z wyglądu do postaci wiodącej z tamtej serii, na dodatek skrywającego sekrety i też mającego w sobie demoniczne moce. Tego typu podobieństwa można by mnożyć, ale nie ma to sensu. Nie dość, że fani sami je wyłapią, a przeciwników nic nie obejdą, to… i tak nie mają one znaczenia.
Dlaczego? Bo samo „Ao” nie było przecież niczym oryginalnym. Siła tej serii tkwiła – i tkwi – w jakości jej wykonania. Tak samo zresztą jest w innych shounenach, które wciąż tworzone są na jedną modłę, a jednak nadal nieprzerwanie fascynują odbiorców. „Fire Force” nie jest co prawda wykreowane tak wybitnie, ale i tak swój urok ma. Serwuje w końcu wszystko to, czego chcą miłośnicy gatunku, zmiksowane w produkt finalny, który czyta się lekko, szybko i przyjemnie. Szybka akcja, piękne dziewczyny, odrobina łagodnej erotyki, niezłe wykorzystanie strażackich klimatów, humor, fantastyka…
Wszystko to, razem wzięte, składa się na komiks, który czyta się bez odrobiny znudzenia. I bezrefleksyjnie także, ale to wcale nie zarzut. Zabawa z „Fire Force” jest bardzo przyjemna nawet jeśli nigdy nie marzyliście by zostać strażakami. Do tego dochodzi niezła szata graficzna i dobre wydanie. Nic więcej miłośnikom gatunku nie potrzeba.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał Lipka
BĘDZIE GORĄCO „Fire Force” się rozkręca. Choć właściwie nie wiem czy to odpowiednie określenie. W końcu ta manga od samego początku wciska pedał gazu niemal do podłogi i serwuje nam szaloną jazdę bez trzymanki. Co prawda to wszystko już w shounenach było – i to przecież po wielokroć – ale powiedzmy sobie szczerze, kogo to obchodzi, kiedy zabawa jest udana? Akcja się zagęszcza, gdy Joker wyjawia Shinrze, że jego młodszy brat Shou jest oficerem w Organizacji Ewangelisty. Jak on i reszta ekipy poradzi sobie z tym faktem? I jak skończy się ich starcie z Siódmym Zastępem SSP, w którym znajdują się tylko najpotężniejsi oficerowie? Będzie się działo! I będzie gorąco! „Fire Force” to, jak już pisałem, rzecz złożona ze schematów gatunkowych. Fabuła to w jakichś sześćdziesięciu procentach kopia wyśmienitego shounena, jakim jest wciąż ukazujący się „Ao no Exorcist”, z tym że tu egzorcyści są jednocześnie strażakami, a zakon nie jest głównym miejscem akcji. Choć i to nie jest takie oczywiste, bo tym panom (i paniom) z sikawkami bliżej jest do zakonu egzorcyzmującego opętanych przez ogniste demony ludzi właśnie, niż czegokolwiek innego. Do tego mamy głównego bohatera, podobnego z wyglądu do postaci wiodącej z tamtej serii, na dodatek skrywającego sekrety i też mającego w sobie demoniczne moce. Tego typu podobieństwa można by mnożyć, ale nie ma to sensu. Nie dość, że fani sami je wyłapią, a przeciwników nic nie obejdą, to… i tak nie mają one znaczenia. Dlaczego? Bo samo „Ao” nie było przecież niczym oryginalnym. Siła tej serii tkwiła – i tkwi – w jakości jej wykonania. Tak samo zresztą jest w innych shounenach, które wciąż tworzone są na jedną modłę, a jednak nadal nieprzerwanie fascynują odbiorców. „Fire Force” nie jest co prawda wykreowane tak wybitnie, ale i tak swój urok ma. Serwuje w końcu wszystko to, czego chcą miłośnicy gatunku, zmiksowane w produkt finalny, który czyta się lekko, szybko i przyjemnie. Szybka akcja, piękne dziewczyny, odrobina łagodnej erotyki, niezłe wykorzystanie strażackich klimatów, humor, fantastyka… Wszystko to, razem wzięte, składa się na komiks, który czyta się bez odrobiny znudzenia. I bezrefleksyjnie także, ale to wcale nie zarzut. Zabawa z „Fire Force” jest bardzo przyjemna nawet jeśli nigdy nie marzyliście by zostać strażakami. Do tego dochodzi niezła szata graficzna i dobre wydanie. Nic więcej miłośnikom gatunku nie potrzeba.