Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
6,25 €
Jeżeli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, wyświetlana jest najniższa cena od momentu, kiedy produkt pojawił się w sprzedaży.
Opinie o produkcie (1)
Michał
17 maja 2022
NIEREALNA NOSTALGIA
Mommy, daddy, look at me
I went to school and I got a degree
All my friends call it "the big D"
I went to school and I got the big D
I got the big D
I got the big D
I got the big D
I went to school and I got the big D
Is your muffin buttered?
Would you like us to assign someone to butter your muffin?
Excuse me (what?)
Excuse me (what?)
- Wet Leg
Czytając – a potem recenzując – „GTO” wciąż powtarzam sobie, jak mantrę, że takich mang już się nie robi. Dużo jest podobnych opowieści, nie zaprzeczam temu, dużo jest młodzieżowych historii, komedii o zboczonych postaciach wiodących, ciągle myślących o dziewczynach, majtkach i tym podobnych sprawach. Dużo jest też historii o obecnych i byłych, nawróconych albo nie gangsterach. A jednak prawie nie ma już historii z taką duszą, jaką ma „Great Teacher Onizuka”.
Czyżby kariera Onizuki zbliżała się do tragicznego finału? Czy nadeszła pora się poddać? Odpowiedź na to drugie pytanie brzmi nie, tym bardziej, że w perspektywie jest randka! A to przecież nie koniec, bo jeszcze trzeba poradzić sobie z dzieciakami i obowiązkami!
„GTO” to shounenowa komedia mocno oparta na niewybrednych żartach i erotyce. I chyba nikomu choć trochę obeznanemu z tematem nie trzeba mówić, że brzmi to standardowo, wręcz sztampowo. Ale z tą serią jest nieco inaczej i wcale nie chodzi mi tylko o duszę, o jakiej wspominałem na wstępie, chociaż ta oczywiście jest istotna. Bo czuć, że to opowieść zrodzona z pasji, talentu, zaangażowania, ale tego jakże ulotnego „czegoś”, co w słowa ciężko jest ubrać, ale co czujemy i co sprawia, że opowieść tak do nas przemawia, trafia i robi na nas całe to wrażenie, wciągając przy tym i intrygując.
Co zatem? Najpierw odpowiedzmy sobie na pytanie, jaki jest typowy bohater shounena? To nastoletni wybraniec, niepozorny everyman, everyboy właściwie należałoby powiedzieć, który jednak – mimo swoich wad i trudności – pnie się powoli ku szczytom, zdobywając przy tym miłość, uznanie i przyjaciół i pokazując na co go stać. Wszystko po to, by nastoletni, często zakompleksieni odbiorcy mogli się z kimś utożsamić i mieć nadzieję, że im też wszystko w końcu się uda – bo któż z nas takiej nadziei nie potrzebuje, prawda? A przy okazji mogą też popatrzeć na seksowne bohaterki.
Onizuka jest inny. To bohater dla ludzi takich, jak ja, dwudziesto-trzydziestokilkulatków, którzy wychowali się na boomie japońskiej kultury, a nadal gdzieś tam pozostali dziećmi / nastolatkami, którymi wówczas byli. Jest już dorosły, ale to wieczny dzieciak, któremu brak odpowiedzialności, brak podejścia, jakie powinien mieć do życia, a jednak o dziwo nieźle sobie radzi. On wspomina lata świetności i gangsterskie wyczyny, ja jako czytelnik patrząc na niego wspominam początki mang i anime w Polsce, bo „GTO” ma ten zabawny, ale momentami mroczny klimat, to szaleństwo i urok odmienności od innych znanych wówczas komiksów, które mnie ujmuje. On marzy o wyrywaniu małolat. Ja jako czytelnik zaś marzę by było na rynku więcej takich mang, bo mam do nich sentyment, a i one same były po prostu lepsze od obecnych. I obaj żyjemy taką nierealną trochę nostalgią i równie nierealną, choć kto wie, nadzieją, że nam się uda.
Dodajcie świetną akcję, super humor, klimat i znakomite rysunki. Czasem nieidealne, ale dzięki temu tym lepsze, bo przecież od początku do końca oparte na talencie i ręcznej robocie, a nie komputerowych trikach. Mnie to, jak i kolejne kombinacje zawodowe Onizuki kupuje i dlatego polecam gorąco.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał
NIEREALNA NOSTALGIA Mommy, daddy, look at me I went to school and I got a degree All my friends call it "the big D" I went to school and I got the big D I got the big D I got the big D I got the big D I went to school and I got the big D Is your muffin buttered? Would you like us to assign someone to butter your muffin? Excuse me (what?) Excuse me (what?) - Wet Leg Czytając – a potem recenzując – „GTO” wciąż powtarzam sobie, jak mantrę, że takich mang już się nie robi. Dużo jest podobnych opowieści, nie zaprzeczam temu, dużo jest młodzieżowych historii, komedii o zboczonych postaciach wiodących, ciągle myślących o dziewczynach, majtkach i tym podobnych sprawach. Dużo jest też historii o obecnych i byłych, nawróconych albo nie gangsterach. A jednak prawie nie ma już historii z taką duszą, jaką ma „Great Teacher Onizuka”. Czyżby kariera Onizuki zbliżała się do tragicznego finału? Czy nadeszła pora się poddać? Odpowiedź na to drugie pytanie brzmi nie, tym bardziej, że w perspektywie jest randka! A to przecież nie koniec, bo jeszcze trzeba poradzić sobie z dzieciakami i obowiązkami! „GTO” to shounenowa komedia mocno oparta na niewybrednych żartach i erotyce. I chyba nikomu choć trochę obeznanemu z tematem nie trzeba mówić, że brzmi to standardowo, wręcz sztampowo. Ale z tą serią jest nieco inaczej i wcale nie chodzi mi tylko o duszę, o jakiej wspominałem na wstępie, chociaż ta oczywiście jest istotna. Bo czuć, że to opowieść zrodzona z pasji, talentu, zaangażowania, ale tego jakże ulotnego „czegoś”, co w słowa ciężko jest ubrać, ale co czujemy i co sprawia, że opowieść tak do nas przemawia, trafia i robi na nas całe to wrażenie, wciągając przy tym i intrygując. Co zatem? Najpierw odpowiedzmy sobie na pytanie, jaki jest typowy bohater shounena? To nastoletni wybraniec, niepozorny everyman, everyboy właściwie należałoby powiedzieć, który jednak – mimo swoich wad i trudności – pnie się powoli ku szczytom, zdobywając przy tym miłość, uznanie i przyjaciół i pokazując na co go stać. Wszystko po to, by nastoletni, często zakompleksieni odbiorcy mogli się z kimś utożsamić i mieć nadzieję, że im też wszystko w końcu się uda – bo któż z nas takiej nadziei nie potrzebuje, prawda? A przy okazji mogą też popatrzeć na seksowne bohaterki. Onizuka jest inny. To bohater dla ludzi takich, jak ja, dwudziesto-trzydziestokilkulatków, którzy wychowali się na boomie japońskiej kultury, a nadal gdzieś tam pozostali dziećmi / nastolatkami, którymi wówczas byli. Jest już dorosły, ale to wieczny dzieciak, któremu brak odpowiedzialności, brak podejścia, jakie powinien mieć do życia, a jednak o dziwo nieźle sobie radzi. On wspomina lata świetności i gangsterskie wyczyny, ja jako czytelnik patrząc na niego wspominam początki mang i anime w Polsce, bo „GTO” ma ten zabawny, ale momentami mroczny klimat, to szaleństwo i urok odmienności od innych znanych wówczas komiksów, które mnie ujmuje. On marzy o wyrywaniu małolat. Ja jako czytelnik zaś marzę by było na rynku więcej takich mang, bo mam do nich sentyment, a i one same były po prostu lepsze od obecnych. I obaj żyjemy taką nierealną trochę nostalgią i równie nierealną, choć kto wie, nadzieją, że nam się uda. Dodajcie świetną akcję, super humor, klimat i znakomite rysunki. Czasem nieidealne, ale dzięki temu tym lepsze, bo przecież od początku do końca oparte na talencie i ręcznej robocie, a nie komputerowych trikach. Mnie to, jak i kolejne kombinacje zawodowe Onizuki kupuje i dlatego polecam gorąco.