Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
24,99 zł
Jeżeli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, wyświetlana jest najniższa cena od momentu, kiedy produkt pojawił się w sprzedaży.
Opinie o produkcie (1)
Michał
23 marca 2023
MIŁOŚĆ I ZAUFANIE
Miłość nie drży na widok miecza
Jest kruchym ciastem powietrza
Którym zachłystuję się codziennie
To cholerna niepewność
Kiedy znowu wreszcie staniesz w drzwiach
I to czy zobaczę Cię na pewno
- Pidżama Porno
No i znów romantyczne upienienia, znów miłosne wzloty, upadki i plątaniny. I znów świetna zabawa. „Kocha… nie kocha…”, jak każdy tytuł od Io Sakisaki, oferuje dokładnie to, czego oczekuję od romantycznych mang typu shoujo. I wszystko to zawsze w punkt trafione, zawsze jakoś tak znakomicie grające na tym, co mam w sobie i budzące sporo sentymentów. Bo dobre historie o miłości to ja sobie cenię od zawsze i ileż to mang i anime czytało się i oglądało w temacie (no i robi się to nadal)… I w tej konkretnej znajduję najwięcej tego, za co je uwielbmy.
Kazuomi na wieść o zwierzeniach Akari na temat rodziny, sam chciałby być darzony takim zaufaniem, jak Ryosuke. I wcale tego nie ukrawa. Ale co z bardziej romantycznymi uczuciami?
Czytanie takich typowych romansów, wiecie o jakich mówię – Harlequiny i groszowa literatura tego typu – to coś, co mnie nie kręci. Lubię historie o miłości, ale temat to nie wyznacznik – liczy się jakość. Więc sięgam, ale tylko, gdy prezentują pewien poziom, no a mangi to rzeczy, które rzadko schodzą poniżej pewnej granicy jakościowej, więc masa serii jak najbardziej trafia w mój gust. Zresztą doceniam też ich różnorodność, bo jest z czego wybierać. Jeśli mam ochotę na napalającego się bohatera i żenujące wpadki, sięgam po „Dziewczynę do wynajęcia”. Jeśli chcę bardziej zwyczajnego romansu, ale zabarwionego absurdalnym humorem, biorę „Pożegnanie pierwszej miłości”. A gdy chcę już całkiem klasycznych miłosnych uniesień, na poważnie, z urokiem i całą tą uczuciową plątaniną to czytam „Kocha… nie kocha…”.
I kocham to czytać, bo sympatyczne jest, urocze, ujmujące i życiowe. Szkolne problemy, przyjaźń i tym podobne sprawy przyjemnie to wszystko uzupełniają, a jeszcze same postacie nakreślone są w sposób wyrazisty, ale i przekonujący. Tak samo, jak i całe ich otoczenie. Tu właściwie cały czas dzieje się to samo i wokół tego samego, zmian nie ma w zasadzie żadnych, konsekwentnie się to rozwija i zmierza do finału, który już coraz bliżej, ale właśnie o to chodzi. Chodzi o dobre oddanie uczuć, relacji i żywe dialogi, i to właśnie mamy.
No i graficznie też to wszystko będę chwalił, bo proste, ale bardzo ładne. Bo unikające czerni, ale nie nastroju. Świetnie się to ogląda, znakomicie czyta i w ogóle świetnie jest. Tradycyjnie i niezmiennie więc polecam i czekam na więcej.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał
MIŁOŚĆ I ZAUFANIE Miłość nie drży na widok miecza Jest kruchym ciastem powietrza Którym zachłystuję się codziennie To cholerna niepewność Kiedy znowu wreszcie staniesz w drzwiach I to czy zobaczę Cię na pewno - Pidżama Porno No i znów romantyczne upienienia, znów miłosne wzloty, upadki i plątaniny. I znów świetna zabawa. „Kocha… nie kocha…”, jak każdy tytuł od Io Sakisaki, oferuje dokładnie to, czego oczekuję od romantycznych mang typu shoujo. I wszystko to zawsze w punkt trafione, zawsze jakoś tak znakomicie grające na tym, co mam w sobie i budzące sporo sentymentów. Bo dobre historie o miłości to ja sobie cenię od zawsze i ileż to mang i anime czytało się i oglądało w temacie (no i robi się to nadal)… I w tej konkretnej znajduję najwięcej tego, za co je uwielbmy. Kazuomi na wieść o zwierzeniach Akari na temat rodziny, sam chciałby być darzony takim zaufaniem, jak Ryosuke. I wcale tego nie ukrawa. Ale co z bardziej romantycznymi uczuciami? Czytanie takich typowych romansów, wiecie o jakich mówię – Harlequiny i groszowa literatura tego typu – to coś, co mnie nie kręci. Lubię historie o miłości, ale temat to nie wyznacznik – liczy się jakość. Więc sięgam, ale tylko, gdy prezentują pewien poziom, no a mangi to rzeczy, które rzadko schodzą poniżej pewnej granicy jakościowej, więc masa serii jak najbardziej trafia w mój gust. Zresztą doceniam też ich różnorodność, bo jest z czego wybierać. Jeśli mam ochotę na napalającego się bohatera i żenujące wpadki, sięgam po „Dziewczynę do wynajęcia”. Jeśli chcę bardziej zwyczajnego romansu, ale zabarwionego absurdalnym humorem, biorę „Pożegnanie pierwszej miłości”. A gdy chcę już całkiem klasycznych miłosnych uniesień, na poważnie, z urokiem i całą tą uczuciową plątaniną to czytam „Kocha… nie kocha…”. I kocham to czytać, bo sympatyczne jest, urocze, ujmujące i życiowe. Szkolne problemy, przyjaźń i tym podobne sprawy przyjemnie to wszystko uzupełniają, a jeszcze same postacie nakreślone są w sposób wyrazisty, ale i przekonujący. Tak samo, jak i całe ich otoczenie. Tu właściwie cały czas dzieje się to samo i wokół tego samego, zmian nie ma w zasadzie żadnych, konsekwentnie się to rozwija i zmierza do finału, który już coraz bliżej, ale właśnie o to chodzi. Chodzi o dobre oddanie uczuć, relacji i żywe dialogi, i to właśnie mamy. No i graficznie też to wszystko będę chwalił, bo proste, ale bardzo ładne. Bo unikające czerni, ale nie nastroju. Świetnie się to ogląda, znakomicie czyta i w ogóle świetnie jest. Tradycyjnie i niezmiennie więc polecam i czekam na więcej.