Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
18,69 zł
Jeżeli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, wyświetlana jest najniższa cena od momentu, kiedy produkt pojawił się w sprzedaży.
Opinie o produkcie (1)
Michał Lipka
4 listopada 2021
OSTATECZNE STARCIE
Cóż mogę w tym miejscu napisać, jak nie to, że siedemnasty tomik „Plunderera” to jeszcze jedna porcja tego samego. Ale tego samego dobrego, co zawsze. Akcji, świetnych ilustracji, znakomitego klimatu i tym podobnych elementów. Może poza samą walką nie ma tu nic więcej, ale poziom starcia jest naprawdę znakomity.
Walka trwa w najlepsze. Ta wojna rozstrzygnąć ma wszystko. Nadchodzi czas ostatecznego starcia między Rihito i Tokikaze! Ale to nie jedyne pole walki. Jail toczy bój na powierzchni, Robert w tym czasie udaje się do otchłani, gdzie czekają Siły Specjalne… A to wcale nie koniec!
„Plunderer” to seria, jakich w shounenie wiele. Zaczął się bardziej, jak komedia z porcją łagodnej erotyki i walk, czyli tak samo, jak „Dragon Ball”, ale z czasem zmienił się w rasowy bitewniak, który jeśli zwalnia tempo, to jedynie na krótkie, mało znaczące chwile. Akcja, jak wielokrotnie pisałem, króluje na stronach, a całość jest dynamiczna i całkiem krwawa. Jakby tego było mało, mamy tutaj także odrobinę humoru i uroku, a co ważniejsze klimat, który sprawia, że seria jest przyjemna i skierowana do nieco starszego odbiorcy.
I przy okazji „Plunderer” to propozycja wprost wyśmienicie zilustrowana, o czym chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Wystarczy rzut oka na okładki – a w środku jest jeszcze lepiej – a także mieć w pamięci, ze shouneny (jak większość mang przecież) zawsze satysfakcjonują graficznie. Także ilustracje to praca dynamiczna, pełna widowiskowych scen, pokazów siły i niezwykłych mocy, a przy okazji także szansa na spotkanie pięknych kobiet. Jest tu też dużo elementów fantasy, dużo widowiskowości, świetnego oddania detali i po prostu bardzo udanych, z miejsca wpadających w oko ilustracji, których jakość podkreślają często używane splashpage’e, niejednokrotnie
Czy trzeba dodawać coś jeszcze? Chyba nie. „Plunderer” to bowiem znakomita seria, którą czyta się jednym tchem i z ochotą na więcej. Nie ma tu wiele tekstu, za to sama opowieść robi spore wrażenie i dostarcza rozrywki na poziomie. To tylko kolejny shounen, powie ktoś i trudno będzie odmówić mu racji. Nie zmienia to jednak faktu, że jednocześnie to kolejny świetny shounen, który naprawdę chce się czytać. I jeszcze pewnie nie raz wrócić do tej serii.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał Lipka
OSTATECZNE STARCIE Cóż mogę w tym miejscu napisać, jak nie to, że siedemnasty tomik „Plunderera” to jeszcze jedna porcja tego samego. Ale tego samego dobrego, co zawsze. Akcji, świetnych ilustracji, znakomitego klimatu i tym podobnych elementów. Może poza samą walką nie ma tu nic więcej, ale poziom starcia jest naprawdę znakomity. Walka trwa w najlepsze. Ta wojna rozstrzygnąć ma wszystko. Nadchodzi czas ostatecznego starcia między Rihito i Tokikaze! Ale to nie jedyne pole walki. Jail toczy bój na powierzchni, Robert w tym czasie udaje się do otchłani, gdzie czekają Siły Specjalne… A to wcale nie koniec! „Plunderer” to seria, jakich w shounenie wiele. Zaczął się bardziej, jak komedia z porcją łagodnej erotyki i walk, czyli tak samo, jak „Dragon Ball”, ale z czasem zmienił się w rasowy bitewniak, który jeśli zwalnia tempo, to jedynie na krótkie, mało znaczące chwile. Akcja, jak wielokrotnie pisałem, króluje na stronach, a całość jest dynamiczna i całkiem krwawa. Jakby tego było mało, mamy tutaj także odrobinę humoru i uroku, a co ważniejsze klimat, który sprawia, że seria jest przyjemna i skierowana do nieco starszego odbiorcy. I przy okazji „Plunderer” to propozycja wprost wyśmienicie zilustrowana, o czym chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Wystarczy rzut oka na okładki – a w środku jest jeszcze lepiej – a także mieć w pamięci, ze shouneny (jak większość mang przecież) zawsze satysfakcjonują graficznie. Także ilustracje to praca dynamiczna, pełna widowiskowych scen, pokazów siły i niezwykłych mocy, a przy okazji także szansa na spotkanie pięknych kobiet. Jest tu też dużo elementów fantasy, dużo widowiskowości, świetnego oddania detali i po prostu bardzo udanych, z miejsca wpadających w oko ilustracji, których jakość podkreślają często używane splashpage’e, niejednokrotnie Czy trzeba dodawać coś jeszcze? Chyba nie. „Plunderer” to bowiem znakomita seria, którą czyta się jednym tchem i z ochotą na więcej. Nie ma tu wiele tekstu, za to sama opowieść robi spore wrażenie i dostarcza rozrywki na poziomie. To tylko kolejny shounen, powie ktoś i trudno będzie odmówić mu racji. Nie zmienia to jednak faktu, że jednocześnie to kolejny świetny shounen, który naprawdę chce się czytać. I jeszcze pewnie nie raz wrócić do tej serii.