Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Za górami, za lasami, żyła grupa istot udających arystokratów o ciałach czarnych niczym sadza. Żaden człowiek nie znał ich twarzy. Dlaczego, zapytacie? Po prostu ich nie mieli. Ród Shadow postanowił więc wspomóc się "żywymi lalkami", aby służyły im za "twarz".
Emiliko jest radosną i uroczą "żywą lalką" należącą do panienki Kate Shadow. Rezydencja, w której mieszkają członkowie rodu Shadow i ich służba, skrywa wiele mrocznych tajemnic i wielkich niebezpieczeństw. Im bardziej Emiliko i Kate zbliżają się do innych członków rodu, tym bardziej wplątują się w coś o istnieniu czego nie zdawały sobie sprawy...
Koszty dostawy
Cena nie zawiera ewentualnych kosztów płatności
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
6,50 €
Jeżeli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, wyświetlana jest najniższa cena od momentu, kiedy produkt pojawił się w sprzedaży.
Opinie o produkcie (1)
Michał Lipka
6 lipca 2021
LUDZIE BEZ TWARZY I ŻYWE LALKI
Najnowsza seria od Waneko, „Shadows House: Dom cieni”, to opowieść, która wypełnia lukę po niedawno zakończonym „The Promised Neverland”. Jednocześnie to świetna propozycja dla miłośników połączenia uroku i mroku w stylu niezapomnianego „Kuro”. Czyli znów czeka na nas solidna porcja świetnej klimatycznej zabawy.
Istoty o czarnych ciałach. Miejsce za górami, za lasami. I żywe lalki.
Ród Shadow to ród istot bez twarzy. Udając arystokratów, postanawia posługiwać się tzw. żywymi lalkami, które mają służyć za ich oblicza. Jedną z takich lalek jest należąca do panienki Kate Emiliko. Obie szybko wikłają się w pełne tajemnic wydarzenia, gdy zaczynają odkrywać tajemnice rezydencji, w jakiej żyją. Ale niektóre sekrety mogą okazać się bardzo niebezpieczne…
Somato, autor wspomnianej przeze mnie na początku serii grozy o małej dziewczynce, „Kuro”, powraca z nową opowieścią. Tym razem dłuższą, bo gdy piszę te słowa, w Japonii cykl liczy już sobie siedem tomów i wciąż powstaje. I fakt ten cieszy, bo tak jak po „Kuro”, tak i po przeczytaniu tomu pierwszego „Shadows House” pozostaje spore uczucie niedosytu, a że czekają na nas kolejne części, zabawa tak szybko się nie skończy.
Jeśli chodzi o fabułę, to mimo pozornej odmienności, jest ona bliska temu, co znamy z poprzedniej pracy autora. Znów mamy małą, niewinną dziewczynkę o uroczym wyglądzie, znów wiktoriańskie klimaty, z bogatym starym domostwem, mnóstwem strojów pełnych detali i przepychu, wreszcie też mrok i groza, bo o to przede wszystkim chodzi. W końcu to z założenia horror z elementami fantastyki, dość oldschoolowej, ale bardzo przyjemnej.
Akcja? Ta akurat jest dość powolna, wydarzenia następują po sobie niespiesznie, Leniewie wręcz, ale na nudę nie ma tu miejsca. Bo „Shadows House: Dom cieni” to wręcz spokojny horror. To pozwala budować zarówno klimat całości, jak i urok. Tego drugiego jest tu więcej, więc gdy mrok wsącza się do tej codzienności, robi większe wrażenie. A wcale nie jest go mało, bo Somato wie, że przede wszystkim opowieść grozy.
Wszystko to podkreśla wyśmienita szata graficzna. Mamy tu zarówno urok, jak i mrok, świetne oddanie detali, genialnie uchwycone tła, znakomita mimikę, genialne kolorowe sceny (szkoda, że całość nie jest w kolorze), a także wydanie, które z miejsca wpada w oko. Po prostu świetny komiks, który znakomicie się czyta i tak samo ogląda. Warto go poznać. I to jeszcze jak.
Pliki cookies i pokrewne im technologie umożliwiają poprawne działanie strony i pomagają nam dostosować ofertę do Twoich potrzeb. Możesz zaakceptować wykorzystanie przez nas wszystkich tych plików i przejść do sklepu lub dostosować użycie plików do swoich preferencji, wybierając opcję "Dostosuj zgody".
W tym miejscu możesz określić swoje preferencje w zakresie wykorzystywania przez nas plików cookies.
Te pliki są niezbędne do działania naszej strony internetowej, dlatego też nie możesz ich wyłączyć.
Te pliki umożliwiają Ci korzystanie z pozostałych funkcji strony internetowej (innych niż niezbędne do jej działania). Ich włączenie da Ci dostęp do pełnej funkcjonalności strony.
Te pliki pozwalają nam na dokonanie analiz dotyczących naszego sklepu internetowego, co może przyczynić się do jego lepszego funkcjonowania i dostosowania do potrzeb Użytkowników.
Te pliki wykorzystywane są przez dostawcę oprogramowania, w ramach którego działa nasz sklep. Nie są one łączone z innymi danymi wprowadzanymi przez Ciebie w sklepie. Celem zbierania tych plików jest dokonywanie analiz, które przyczynią się do rozwoju oprogramowania. Więcej na ten temat przeczytasz w Polityce plików cookies Home.
Dzięki tym plikom możemy prowadzić działania marketingowe.
Michał Lipka
LUDZIE BEZ TWARZY I ŻYWE LALKI Najnowsza seria od Waneko, „Shadows House: Dom cieni”, to opowieść, która wypełnia lukę po niedawno zakończonym „The Promised Neverland”. Jednocześnie to świetna propozycja dla miłośników połączenia uroku i mroku w stylu niezapomnianego „Kuro”. Czyli znów czeka na nas solidna porcja świetnej klimatycznej zabawy. Istoty o czarnych ciałach. Miejsce za górami, za lasami. I żywe lalki. Ród Shadow to ród istot bez twarzy. Udając arystokratów, postanawia posługiwać się tzw. żywymi lalkami, które mają służyć za ich oblicza. Jedną z takich lalek jest należąca do panienki Kate Emiliko. Obie szybko wikłają się w pełne tajemnic wydarzenia, gdy zaczynają odkrywać tajemnice rezydencji, w jakiej żyją. Ale niektóre sekrety mogą okazać się bardzo niebezpieczne… Somato, autor wspomnianej przeze mnie na początku serii grozy o małej dziewczynce, „Kuro”, powraca z nową opowieścią. Tym razem dłuższą, bo gdy piszę te słowa, w Japonii cykl liczy już sobie siedem tomów i wciąż powstaje. I fakt ten cieszy, bo tak jak po „Kuro”, tak i po przeczytaniu tomu pierwszego „Shadows House” pozostaje spore uczucie niedosytu, a że czekają na nas kolejne części, zabawa tak szybko się nie skończy. Jeśli chodzi o fabułę, to mimo pozornej odmienności, jest ona bliska temu, co znamy z poprzedniej pracy autora. Znów mamy małą, niewinną dziewczynkę o uroczym wyglądzie, znów wiktoriańskie klimaty, z bogatym starym domostwem, mnóstwem strojów pełnych detali i przepychu, wreszcie też mrok i groza, bo o to przede wszystkim chodzi. W końcu to z założenia horror z elementami fantastyki, dość oldschoolowej, ale bardzo przyjemnej. Akcja? Ta akurat jest dość powolna, wydarzenia następują po sobie niespiesznie, Leniewie wręcz, ale na nudę nie ma tu miejsca. Bo „Shadows House: Dom cieni” to wręcz spokojny horror. To pozwala budować zarówno klimat całości, jak i urok. Tego drugiego jest tu więcej, więc gdy mrok wsącza się do tej codzienności, robi większe wrażenie. A wcale nie jest go mało, bo Somato wie, że przede wszystkim opowieść grozy. Wszystko to podkreśla wyśmienita szata graficzna. Mamy tu zarówno urok, jak i mrok, świetne oddanie detali, genialnie uchwycone tła, znakomita mimikę, genialne kolorowe sceny (szkoda, że całość nie jest w kolorze), a także wydanie, które z miejsca wpada w oko. Po prostu świetny komiks, który znakomicie się czyta i tak samo ogląda. Warto go poznać. I to jeszcze jak.